piątek, 27 maja 2011

Zawodny Umysł

Dawniej byłem przekonany, że Ci, którzy wierzą w cuda, potwory, duchy, astrologię, homeopatię i inne formy medycyny alternatywnej są po prostu obłąkani. Tych, którzy sprzedają te bzdury innym, uważałem za sprytnych cyników, wyrafinowanych oszustów i ludzi bez skrupułów.

Spotykałem się z wieloma ludźmi - zarówno tymi oszukanymi przez szarlatanów, jak i z tymi, które obłąkane tezy głoszą. I stopniowo dochodziłem do wniosków, że w ogromnej większości to nie są obłąkani cynicy, tylko zwykli, normalni, często wykształceni ludzie. Ludzie, których myślenie po prostu w jakiś sposób wywiodło ich w szczere pole. Większość z nich jest przekonana o swojej racji, często potrafi podać nawet logicznie brzmiące (chociaż wcale nie logiczne) argumenty. Dopiero po długich rozmowach część z nich przyznaje się do błędu. Inna część ucieka od dyskusji. Cynicy i wyrafinowani oszuści to tak naprawdę margines.

Co więc się dzieje, że myślenie potrafi zawieść dorosłych, normalnych, wykształconych ludzi?

Pierwszą jest budowa i funkcjonowanie naszego mózgu. Nasze mózgi to zaawansowane systemy przetwarzające miliony informacji. Ewolucja w ciągu tysięcy lat wykształciła mechanizmy, które pozwalają podejmować trudne decyzje w ciągu ułamków sekund - to często bowiem decydowało o życiu lub śmierci. Jesteśmy potomkami tych, którzy przeżyli (tych, którzy wygrali ewolucyjny wyścig).

Jednak te same mechanizmy, które pozwalają nam trafnie oceniać zagrożenie, potrafią nas również wywieść na manowce.

Dlaczego?

Nasze mózgi (podobnie jak mózgi innych zwierząt) mają zadziwiającą właściwość: wyszukiwania znanych schematów i powtarzalnych wzorów. Ci, którzy najlepiej sobie radzili z tym zadaniem w przeszłości, zwiększali swoje szansę na uniknięcie zagrożenia lub znalezienie pokarmu. Im lepiej nasi przodkowie zauważali pewne prawidłowości w otaczającym świecie, tym lepiej sobie radzili w porównaniu do pozostałych. Obserwacja pewnych korelacji dawała przewagę: polowanie "pod wiatr" ułatwia złapanie zdobyczy, nawożenie pola sprawia, że zbiory są większe, szum w krzakach oznacza, że czai się tam drapieżnik, taniec wokół ogniska sprawia, że spada deszcz...

No właśnie. Wcale nie sprawia. Ale jeśli parę razy zaobserwowaliśmy pewien wzór, przyjmujemy go za prawdę. Doszukaliśmy się "schematu", który na prawdę nie ma znaczenia, jest fałszywy. To koszt uboczny naszej cennej umiejętności.

Taniec wokół ogniska nie sprawi, że spadnie deszcz. Tak samo, jak szelest w krzakach nie musi oznaczać czyhającego na nas drapieżnika. Odkryliśmy błędny schemat. Tyle, że koszt (ewolucyjny) takiego błędu jest pomijalny. Taniec raczej nikomu nie zaszkodzi. Obejście krzaka i nadłożenie drogi też nie. Gdyby jednak w krzakach faktycznie siedział drapieżnik, zignorowanie (niezauważenie) takiego schematu kosztowałoby nas życie.

Ewolucja faworyzuje więc łatwość doszukiwania się (tworzenia) pewnych związków, kosztem popełnianych błędów.

Te mechanizmy, które kształtowały nas przez tysiące lat, istnieją do dziś. Większość z nas na przykład bała się zejść do pustej piwnicy w dzieciństwie - często przez wiele lat. Dopiero lata edukacji i doświadczeń sprawią, że przestaniemy się bać. Niektórzy jednak mimo wielu lat i nowej wiedzy, dalej będą się bać.

Ceną jaką płacimy za sprawne, szybki i poprawne rozpoznawanie pewnych schematów jest to, że czasami tworzymy fałszywe. Te błędy (uwierzenie, że coś fałszywego jest prawdziwe oraz odrzucenie czegoś, co jest prawdziwe) są nieodłączną częścią tego, że potrafimy logicznie myśleć (czyli nie wierzyć w rzeczy fałszywe oraz wierzyć w rzeczy prawdziwe). Jak w całej ewolucji - każdy mechanizm ma pewne wady i zalety. Przewaga zalet nad wadami powoduje utrwalenie pewnych cech w populacji.

Przez lata wypracowaliśmy banalne, ale skuteczne sposoby, którą pozwalają nam eliminować błędy w naszym myśleniu. Rozwój nauki opiera się na skutecznym identyfikowaniu, czy jakiś wzór czy schemat jest prawdziwy. Nauka daje nam narzędzia, aby sprawdzić prawdziwość naszych założeń, nawet jeśli jeszcze nie znamy rządzących nią mechanizmów.

Zacznijmy więc od podstawowych błędów z myśleniu, argumentacji i metodologii badań naukowych. W ten sposób, po lekturze tego rozdziału będziesz lepiej oceniać jakość prac naukowych niż większość lekarzy.

To na prawdę proste.

Gotowi?

Problemy z myśleniem


1. Teoria wypływa na wynik obserwacji

Ktoś pamięta chemię albo fizykę z 7 klasy szkoły podstawowej i delikwenta o nazwisku Heisenberg?

To on stwierdził (w duuużym uproszeczeniu), że to co obserwujemy nie jest stanem faktycznym, ale tym co możemy zaobserwować przy użyciu wybranych przez nas narzędzi (czytaj więcej).

Nasze przekonania, zastosowane narzędzia i dostępna wiedza wpływają istotnie na otaczającą rzeczywistość. W Ameryce Północnej żyją Indianie, ponieważ Kolumb nazwał tak miejscowych (myślał, że dotarł do Indii). Jego pokładowy lekarz nazwał pewną roślinę chińskim rabarbarem. Teoria ("jesteśmy w Azji") wpływała na obserwację rzeczywistości.

2. Obserwator ma wpływ na to, co obserwuje

Świadomość, że ktoś nas bada pod jakimś kątem, może zmieniać nasze zachowanie w trakcie badania (powszechny problem w badaniach psychologicznych). Świadomość poddania się rewelacyjnej lub przełomowej terapii może poprawiać nasze samopoczucie.

Mamy narzędzia, które pozwalają eliminować ten wpływ, jednak niektórzy ciągle i uparcie nie chcą tych mechanizmów stosować (pokażcie mi poprawne, randomizowane, podwójnie ślepe badanie wykazujące działanie "leków" homeopatycznych ponad placebo).

3. Przyrządy pomiarowe wpływają na wyniki.

To proste - ograniczenia techniczne mogą sprawić, że pewne rzeczy nam umykają. Klasyczny przykład Eddingtona ilustruje to tak:
Wyobraź sobie, że badasz ryby morskie, zarzucając sieć do wody, wyciągając to co się do niej złapie i opisujesz swoje odkrycia. Twój opis oceanicznego życia doprowadzi Cię do dwóch ogólnych wniosków:

  1. Wszystkie stworzenia morskie mają skrzela

  2. Nie ma istot w oceanie mniejszych niż 8 centymetrów.



Bowiem wszystko, co nie złapie się w sieć, umknie badającemu życie morskie.

4. Plotka to nie dowód naukowy

To, że ktoś opowiada, że wyleczył się z raka cukrem, że porwali go kosmici albo, że teleportował na słońce - jest całkowicie bez znaczenia. Rzeczywistość może być bowiem znacznie inna i bardziej prozaiczna: ktoś mógł postawić złe rozpoznanie, choroba uległa samoistnej remisji (część nowotworów ulega), pomylił się histopatolog. Wieczór porwania mógł być sowicie zakrapiany. Albo porwanie było skutkiem epilepsji, leków, choroby, etc. Trzeci przypadek nie wymaga wyjaśnień.

Pisałem już wcześniej, że to łatwo sprawdzić. Jeśli ktoś twierdzi, że magicznym ziołem, cukrem, magnetyczną opaską lub ekstraktem zębów gołębia wyleczył raka - sprawdźmy każdą z tych metod. Weźmy dla przykładu opaskę magnetyczną. Bierzemy grupę chorych na raka. Dzielimy ich na równe grupy, losując kto do jakiej grupy trafi. Jednym zakładamy na rękę opaskę magnetyczną, drugim opaskę niemagnetyczną, trzeciej opaskę bawełnianą, a czwartej nie dajemy nic. Potem określamy ilość spontanicznych remisji dla danego typu nowotworu i liczymy (trzeba się podszkolić ze statystki) czy wyleczenia / zgodny w tych grupach istotnie się od siebie różnią. Jeśli tak - zwołujemy konferencję prasową i czekamy na Nobla.

5. Stosowanie naukowego języka to nie dowód naukowy

"Kwantowe pole oddziaływań międzykomórkowych", "pamięć wody", "wibracja biorezonansowe"  czy "aura elektromagnetyczna" może i dla laika brzmi poważnie. Tyle, że absolutnie niczego nie oznacza.

6. To, że się z kogoś śmieją, nie oznacza, że ten ktoś ma rację

To, że się śmiano z Kopernika, który miał rację, nie oznacza jeszcze, że jeśli naukowcy dziś z śmieją się homeopatów czy NLP-rów, to oni też muszą mieć rację.

7. Ciężar dowodu spoczywa na głoszącym daną tezę

Obowiązek dowodu spoczywa na tym, kto głosi jakąś tezę. To nie pozostała reszta świata ma udowadniać, że ktoś się nie ma racji.

Jeśli ktoś akupunkturą leczy nowotwory lub cukrem przeziębienia, to na nim spoczywa ciężar dowodu, że właśnie tak jest. To dlatego właśnie szarlatani albo sami "tworzą" dowody naukowe, które publikują w swoich pismach po nierzetelnie przeprowadzonych badaniach, albo (co tańsze i lepsze) każą innym udowadniać, że ich metoda nie działa. O tym dlaczego to absurd - pisałem tutaj.

[box] Ewolucjoniści przez ponad 50 lat po śmierci Karola Darwina dowodzili słuszności swojej teorii. Udało się - ich model tłumaczył wszystko co wiedzieliśmy wcześniej i jest w stanie tłumaczyć wszystkie późniejsze odkrycia. Dopóki ktoś nie przedstawi i nie udowodni lepszej koncepcji pochodzenia życia i zmienności gatunków - ewolucje traktujemy dziś jako fakt.[/box]

Ewentualna nowa teoria będzie musiała nie tylko tłumaczyć wszystko co wiemy dzisiaj, ale także wszystkie następne odkrycia. Ponieważ od ponad 100 lat ewolucję traktujemy jako fakt, jeśli chcesz udowodnić, np. że to ktoś inny stworzył człowieka - musisz przedstawić lepszą koncepcję. Sama krytyka ewolucji niestety nie wystarczy.

8. To, że czegoś nie rozumiesz, to nie znaczy, że tego czegoś nie da się wytłumaczyć

Jeśli ktoś nie nie potrafi czegoś zrozumieć lub wytłumaczyć, często dochodzi do wniosku, że to musi być cudowne, mistyczne, homeopatyczne, paranormalne, etc.

To, że jakiś lekarz lub pacjent nie rozumie, jak to się stało, że przeziębienie "się wyleczyło" przy pomocy "leku" homeopatycznego, nie oznacza jeszcze, że stało się to w wyniku dotychczas niepoznanych praw fizyki, magii czy innych "kwantowych oddziaływań biopola".

Wystarczy cofnąć się na III rok medycyny i poczytać o układzie immunologicznym - wtedy stanie się jasne, że człowiek zdrowieje POMIMO stosowania środka homeopatycznego a nie DZIĘKI niemu.

9. Post hoc, ergo propter hoc

Łacińska maksyma oznacza, że jeśli A stało się po B, to oznacza, że stało się z powodu B ("po tym, więc w wyniku tego").

Pięknie to brzmi, można dać się zwieść. Ta sentencja to nic innego jak przykład myślenia magicznego. Jeśli wyrzuciłeś "szóstkę" dmuchając na kostkę przed rzutem, to mimo sekwencji zdarzeń nie zachodzi między nimi relacja przyczynowa. To, że komuś się poprawiło po ziołach księdza Mieczysława, to nie znaczy, że poprawiło się w wyniku ich stosowania. Korelacja to nie to samo, co kauzacja. Między skorelowanymi zdarzeniami nie musi zachodzić związek przyczynowy.

Na przykład: istnieje korelacja między liczbą telewizorów w gospodarstwie domowym i ryzykiem zgonu z powodu choroby wieńcowej. Ale to nie oznacza, że telewizor wywołuje zawał serca. Wywołuje go otyłość i siedzący tryb życia. Otyli i osiadli ludzie częściej żyją w krajach o wyższym statusie ekonomicznym i tym samym częściej mogą sobie pozwolić na zakup telewizora (a nawet dwóch lub trzech).

10. Przypadek i szansa to nie dowód naukowy.

Statystyki nikt się nie uczy - bo za trudna. A szkoda, bo większość z nas słabo rozumie zasady prawdopodobieństwa. Dlatego często źle oceniamy najprostsze sytuacje - bo są dla one dla nas "nieintuicyjne".

Na przykład: szansa na to, że w 30 osobowej klasie dwie osoby mają urodziny tego samego dnia wynosi ponad 70%. Niemożliwe? Przyjmę zakłady.

Podobnie: jeśli grając w ruletkę 6 razy obstawisz czerwone i 6 razy trafisz, lepiej obstawić ponownie czerwone? Czy może tym razem czarne? Bez względu na to co myślisz, nie ma to żadnego znaczenia. Mimo to wpadamy w pułapkę "wyszukiwania wzoru tam gdzie go nie ma".

11. Niereprezentacyjna próba

To często błąd, ale także często świadome działanie. Badana grupa powinna być "reprezentatywna" dla populacji. Jeśli do badania "działania" akupunktury wybierzemy osoby, które w nią wierzą i często stosują - wyniki na pewno będą na korzyść metody. Jeśli firma farmaceutyczna wyklucza z badanej grupy część pacjentów - wyniki badań mogą być całkowicie niewiarygodne (jeśli nie wiesz dlaczego - przeczytaj tutaj).

12. Błędna argumentacja

Częściowo opisana powyżej sytuacja: ktoś się upiera, że jeśli nie można czemuś zaprzeczyć, to musi to być prawda (Jeśli nie potrafisz udowodnić, że nie ma mikołaja, to znaczy, że on jest). Po pierwsze - pisałem tutaj, że nie można udowadniać nieistnienia w nauce. Po drugie - sam argument jest "obosieczny" (Jeśli nie potrafisz, że mikołaj jest, to znaczy, że go nie ma). Takie stwierdzenie nic nie oznacza.

W nauce pogląd lub przekonanie o czymś bierze się z dowodów (rzetelnych) potwierdzających daną tezę, a nie z braku dowodów na nieistnienie. Udowodnisz, że nie jesteś wielbłądem?

13. Ty debilu!

Jeśli ktoś kogo nie lubisz coś twierdzi, to nie znaczy, że nie ma racji.

14. Kochamy Cię!

Jeśli ktoś kogo lubisz głosi jakąś tezę, nie znaczy to, że ma rację.

15. Uogólnienie

Nie wolno uogólniać (za bardzo). Wnioski muszą płynąć z dowodów. Kilku złych lekarzy, nie świadczy o złym szpitalu. Kilku księży pedofili, nie świadczy o kościele. Kilku policjantów łapówkarzy nie świadczy o wymiarze sprawiedliwości (bez względu na to, jak bardzo Ci się wydaje, że świadczy). To, że magiczny dotyk pomaga małej grupie zwolenników bioenergoterapii, nie oznacza, że bioenergoterapeuci leczą ludzi (czy zwierzęta).

16. Niedopuszczanie innych alternatyw

To z kolei "ulubiony" błąd kreacjonistów: życie albo zostało stworzone, albo ewoluowało. A potem zajmują się zwalczaniem ewolucji, bo przecież, jeśli ewolucja nie byłaby prawdziwa, to znaczy, że Bóg istnieje i stworzył świat. Prawda?

Nieprawda. To, że ewolucja mogłaby okazać się błędna, nie dowodzi istnienia bógów.

Podobnie z homeopatami. "Leczę się homeopatycznie, bo lekarze popełniają błędy". No super - to prawda, że lekarze się czasami mylą... I co z tego? Zapamiętajcie: To, że niektórzy lekarze popełniają błędy, nie oznacza, że homeopatia działa.

17. Argumentacja poprzez błędne koło.

Czym jest radełko? Radełko to urządzenie służące do radlenia. Czym jest radlenie? Radlenie to proces wykonywany przy zastosowaniu radełka. Wszystko jasne?

Czy Bóg istnieje? Tak. Skąd wiesz? Bo tak pisze w  Biblii. Dlaczego myślisz, że w Biblii jest napisana prawda? Bo to słowo Boga. Dalej wierzysz?

Czym jest grawitacja? To wzajemne przyciąganie się ciał obdarzonych masą. Dlaczego się przyciągają? Dzięki grawitacji... I tutaj porada dnia - leć studiować fizykę, bo jeśli chodzi o grawitację, to przełom ciągle przed nami...

18. Myślę więc jestem.

To nie jest prawda, że każdy logicznie myśli. Bez nauki i ćwiczenia umysłu - popełnia się masę błędów.

Ludzie z "niewytrenowanym" umysłem rozumują tak samo dobrze, jak dobrze gra na gitarze ktoś, kto nie ćwiczył gry na gitarze. Nie można dobrze gotować, jeśli nigdy się tego nie robiło. Nie można być dobrym golfistą, jeśli się nie gra w golfa. Nie można być dobrym malarzem, jeśli się nigdy nie malowało.

19. Nieumiejętność przyznania się do błędu.

Nie wymaga komentarza.

 

1 komentarz: