niedziela, 28 sierpnia 2011

Wysoki cholesterol? Dieta tak skuteczna jak leki!

Naukowcy z Kanady (University of Toronto, UT) opublikowali wyniki badań, z których wynika, że odpowiednia dieta skuteczniej obniża poziom "złego" cholesterolu (LDL) niż powszechnie stosowane leki - przynajmniej w krótkim terminie. Wyniki badań opublikowano w Journal of American Medical Association (JAMA) - jednym z najbardziej prestiżowych czasopism medycznych.

To kolejny już przykład na ogromny wpływ zdrowego stylu życia na zdrowie, a także dowód na to, że odpowiednia zmiana nawyków może uchronić przed chorobą, zmniejszyć ryzyko kalectwa lub śmierci oraz zastąpić przyjmowanie preparatów farmakologicznych.

Na "złotej liście" dobroczynnych produktów znalazły się m.in. orzechy, soja czy owsianka - czyli proste, nieprzetworzone produkty. Dieta oparta na tego typu produktach jest zgodna z promowaną przeze mnie teorią ewolucyjną żywienia człowieka. Co tym bardziej ucieszyło mnie i moich pacjentów.

Odpowiednia kombinacja składników w diecie pozwala obniżyć poziom LDL o 13% w ciagu 6 miesięcy (podczas gdy zalecana dotychczas klasyczna dieta niskotłuszczowa pozwalała uzyskać spadek LDL o około 3%).

Badano także wpływ konsultacji ze specjalistami od żywienia. Okazuje sie bowiem, że już tylko 2 dłuższe rozmowy z odpowiednim terapeutą wystarczają, by stosunkowo dobrze komponować codzienne posiłki.

Autorzy badania uważają, że zaprezentowane przez nich podejście może mieć zastosowanie kliniczne.

Czekam więc na kolejne badania. A moim Pacjentom, po raz kolejny życzę zdrowia i gratuluję mądrych wyborów!

piątek, 26 sierpnia 2011

Kupujesz preparaty witaminowe?

Jesteś jednym z tysięcy Polaków zjadających preparaty witaminowe, bo mylnie wierzysz, że suplementy to droga do zdrowia? Właśnie pojawił się kolejny powód, aby pigułki zastąpić jednak zdrową dietą. Okazuje się bowiem, że co trzecia tabletka preparatów multiwitaminowych nie zawiera składników o zawartości których zapewnia na opakowaniu lub składniki zawarte w tabletce suplementu są inne niż informuje o tym opakowanie.

Jeśli mimo badań nadal kupujesz preparaty witaminowe, aby "zadbać" o swoje zdrowie, to musisz być świadomy kilku rzeczy. O problemie i powszechności stosowania przez Polaków suplementów pisałem już wcześniej (jeśli nie pamiętasz - zajrzyj tutaj).

Wielu producentów preparatów witaminowych zdaje sobie pewnie sprawę z braku rzeczywistego ich działania lub z braku możliwości przyswojenia wszystkich składników z takich tabletek. Powszechnie wiadomo bowiem, że niektóre związki mineralne lub witaminy wchłaniają się z jelit po rozpuszczeniu w wodzie, inne w tłuszczach. Niektóre związki w swojej obecności wchłaniają się lepiej, inne konkurują ze sobą.

Ale nie znaczy to, że informacja podana na opakowaniu produktu może być nieprawdziwa. A tak się właśnie dzieje.

Przetestowano 38 preparatów multiwitaminowych dostępnych na rynku (ConsumerLab.com) i wykazano, że 21% z nich zawiera mniejsze ilości substancji niż informacja na opakowaniu, 5% zawiera ich więcej niż powinno, a 8% w ogóle zawiera coś innego niż napisano na opakowaniu.

Dobra wiadomość natomiast jest taka, że nie ma większych różnic między tymi tańszymi, a tymi drogimi suplementami.
We found a wide range in the quality of multivitamins. Interestingly, the more expensice products didn't fare any better than those that are just a few cents a day...

dr T. Cooperman, ConsumerLab.com



O ile produkty lecznicze (poza homeopatycznymi) przechodzą dość rygorystyczne procedury kontrolne i są monitorowane także po wprowadzeniu na rynek, o tyle z suplementami diety sytuacja wygląda już inaczej. Ewentualną kontrolą suplementów diety (prawie na całym świecie) zajmują się bowiem tylko i wyłącznie niezależne organizacje konsumenckie. Zwykle skupiają się na badaniu najważniejszych związków (czyli tych, których często brakuje ze względu na złą dietę: żelaza, cynku, retinolu, kwasu foliowego, wapnia).


O tym dlaczego nie zawsze warto suplementować żelazo, czytaj tutaj.


Autor książki "Natural Causes" (traktującej o przemyśle suplementów), Dan Hurley, przyznał w jednym z wywiadów, że dla niego to żadne zaskoczenie, i w przypadku większości suplementów diety sytuacja wygląda podobnie.


Testy ConsumerLab są zwykle dość dokładne: tabletki są badane bez opakowań, w ślepych próbach; jeśli wyniki uzyskane w laboratoriach są nieprawidłowe, poddawane są niezależnej weryfikacji w innym ośrodku. Badano także inne parametry - na przykład czas rozkładu tabletek - jeśli bowiem pigułka nie rozkłada się wystarczająco szybko, organizm nie będzie miał czasu na wchłonięcie zawartych w niej związków, zanim je po prostu wydali.


Odchylenia wykazane w badaniach są dość spore. Często czas rozkładu tabletek przekraczał o 200% najdłuższe sensowne czasy. Więc nawet jeśli w środku były wymienione substancje, to i tak na niewiele się one zdały. W innym z preparatów dawka witaminy A była przekroczona o... 173%! O ile mniejsza ilość zwykle nie zaszkodzi, o tyle przedawkowanie witaminy A może być fatalne w skutkach. Zwłaszcza, jeśli przedawkowuje się je w preparatach dla dzieci...


Mimo to ludzie są przekonani, że jeśli coś można kupić bez recepty, to na pewno jest bezpieczne i zdrowie.


Acha - suplementy witaminowe dla Twojego psa zawierały z kolei toksyczne dla pupila dawki... ołowiu.


O suplementach L-argininy pisał kiedyś ciekawie K. Kokurewicz (tutaj)


Na zdrowie?


Proponuję jednak, że jeśli czegoś ci brakuje - to sięgnij po naturalne jedzenie. Będzie zdrowiej, bezpieczniej i taniej.

czwartek, 25 sierpnia 2011

Przychodzi zdrowy do lekarza...

Często mówi się o tym, jak bardzo niewydolny jest system opieki nad ludźmi chorymi - zwany często (niesłusznie) "służbą zdrowia". Wytyka się długie kolejki, błędne rozpoznania, niepotrzebne leczenie. Prawdziwym problemem jest jednak... arytmetyka i zjawisko masowego zgłaszania się zdrowych ludzi do systemu stworzonego po to, aby zajmować się chorymi.

środa, 24 sierpnia 2011

Ewolucja to fakt, gubernatorze Perry...

Gubernator Teksasu i kandydat na prezydenta z ramienia Partii Republikańskiej, Rick Perry, podczas kampanii wyborczej w tym tygodniu powiedział pewnemu chłopcu, że "ewolucja jest tylko teorią", w której są „luki", i że w Teksasie uczą „zarówno kreacjonizmu, jak ewolucji". Perry dodał później, że "Bóg jest tym, co sprowadziło nas tutaj". Według badania Gallupa z 2009 r. tylko 38 procent Amerykanów wierzy w ewolucję. Skoro większość Amerykanów jest sceptyczna lub niepewna co do ewolucji, czy szkoły nie powinny uczyć jej jako jedynie „teorii"? Dlaczego ewolucja tak zagraża religii?

piątek, 12 sierpnia 2011

List Otwarty do Ministra Zdrowia

List otwarty do Ministra Zdrowia RP


Autor tekstu: Andrzej Gregosiewicz

Leży przede mną ministerialne rozporządzenie w sprawie kryteriów zaliczania produktu leczniczego do poszczególnych kategorii dostępności wraz z uzasadnieniem (Dz. U.08.206.1292) . Patrzę na ten dokument i nie wierzę własnym oczom. Potwierdziły się bowiem wszystkie moje obawy, o których przed laty pisałem w kilku artykułach: holistyczny paradygmat postawił w jednym szeregu medycynę opartą na dowodach i szarlatanerię.

Wystarczy przeczytać fragment rozporządzenia tyczący „leków" homeopatycznych. Jego groteskowy, metafizyczny charakter ukryty jest (nieporadnie) pod pseudomedyczną i pseudonaukową frazeologią. Oczywiście nieskutecznie. Szamanizmu ukryć się nie da.