wtorek, 26 lipca 2011

Pozory leczą. Ile jest magii w medycynie?

Zapraszam do lektury nowego Focusa. Na stronie 30 znajdziecie w nim interesujący artykuł o tym, "ile magii jest we współczesnej medycynie" oraz o fascynującym efekcie placebo.

Mój komentarz do tego artykułu oraz duuużo więcej o efekcie placebo już wkrótce - w tym miejscu.

 

poniedziałek, 25 lipca 2011

Produkt, nie lek...

Wprost, 30/2011 (1485). Aleksandra Krzyżaniak-Gumowska, 24 lipca, 2011

Znany lubelski ortopeda od dziesięciu lat walczy z homeopatią. Ostatnio wypowiedział otwartą wojnę popularnemu preparatowi homeopatycznemu przeciwko grypie.

Profesor Andrzej Gregosiewicz słodzi kawę granulkami oscillococcinum. Od razu dwiema paczkami. – Producent na opakowaniu pisze, że preparat zawiera sacharozę i laktozę oraz wspomnienie po kaczce. Kawa nie jest nawet zbyt słodka – narzeka.

Kilka tygodni temu Gregosiewicz wysłał do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów skargę, w której napisał, że ulotka preparatu przeciw grypie w granulkach oscillococcinum firmy Boiron wprowadza pacjentów w błąd. Producent podaje bowiem, że w składzie 1 g granulek jest 0,01 ml „substancji czynnej”: wyciągu z serca i wątroby kaczki dzikiej 200K.

Prof. Gregosiewicz punktuje: w oscillococcinum nie ma żadnej „substancji czynnej”, ponieważ skrót „200K” to homeopatyczne oznaczenie rozcieńczenia z wodą w stosunku 1 : 10 do potęgi 400 (1 i 400 zer). Tymczasem liczba wszystkich molekuł we wszechświecie szacowana jest na mniej więcej 10 do potęgi 80. – Odnalezienie jednej cząsteczki wyciągu z wątroby i serca kaczki wymagałoby przeszukania wielu milionów wszechświatów – wyjaśnia obrazowo profesor. Proponuje więc, żeby na ulotce było jasno napisane: „produkt homeopatyczny” (nie – „lek”, jak jest dziś). A w składzie: „niematerialna informacja lecznicza” (a nie – „substancja czynna”).
UOKiK sprawę rozpatruje od czerwca.

Genetycznie uczciwy


Prof. Gregosiewicz przyjmuje mnie w swoim gabinecie w Klinice Ortopedii Dziecięcej Akademii Medycznej w Lublinie, gdzie jest szefem. Właśnie skończył operować ciężką wadę kolana u 12-latki i wieloodłamowe złamanie stawu łokciowego 14-latka.

Dlaczego znany na świecie ortopeda traumatolog, który ma na koncie opracowanie unikalnej metody wydłużania kończyn z biologiczną stymulacją tworzenia kości (kości rosną do dwóch razy szybciej), sposób leczenia wapnicy guzowatej czy leczenie wad wrodzonych biodra i stóp, zajął się zwalczaniem homeopatii? W 2001 r. przyszła do niego matka z nastolatkiem z porażeniem mózgowym, który miał tak zaawansowane przykurcze stawów, że mógł leżeć wyłącznie w pozycji embrionalnej. Prosiła, żeby profesor to zoperował. Płakała, że przez lata syn był prowadzony przez bioenergoterapeutę i homeopatę. Miał jeszcze kilka podobnych przypadków. Jedno dziecko po kilkunastu operacjach udało mu się postawić na nogi. Inne – przystosować do życia na wózku.

Kiedy profesor przeczytał w internecie, na co poleca się homeopatię, złapał się za głowę:
Wiele ciężkich chorób u dzieci, takich jak zapalenie płuc czy zapalenie opon mózgowych, może początkowo wyglądać jak zwykłe przeziębienie. W takich przypadkach opóźnienie leczenia nawet o kilka dni może spowodować ciężkie powikłania.

Za cel postawił sobie takie nasycenie internetu swoimi tekstami o homeopatii, by ktoś, kto szuka o niej informacji, musiał na nie trafić. Tropienie homeopatycznych nieścisłości i oszustw leczniczych stało się jego hobby – oprócz czytania książek popularnonaukowych i szybkich samochodów.

Rodzina nie rozumiała tego zaangażowania. Żona jest kardiologiem, jej brat szefem kardiologii, teściowa emerytowanym kardiologiem, a teść emerytowanym profesorem pediatrą. Jego ojciec był lekarzem. Profesor wyjaśnia, że genetyczna uczciwość wobec pacjenta nie pozwalała mu milczeć.

Wodę należy suszyć wodą


Prof. Gregosiewicz kpi z zasad homeopatii. Z „potencjalizacji” – czyli sposobu przygotowania – wytrząsania, które ma aktywizować „pamięć wody”. Z „personalizacji” – czyli zalecenia, że lek należy dopasować do „typu człowieka”: płaczliwego, romantycznego itd. Zasadę – „im większe rozcieńczenie, tym silniejsze działanie leku” – profesor podsumowuje cytatem ze znanej piosenki Natalii Kukulskiej: „Im więcej ciebie, tym mniej/Bardziej to czuję, niż wiem”.

Gregosiewicz odczarowuje tajemniczo brzmiące łacińskie nazwy. Naczelną maksymę homeopatii „Similia similibus curantur”, czyli „Podobne leczy się podobnym”, zmienia na „Wodę należy suszyć wodą”. Mówi: – Głupota jest głupotą, nawet jeśli przetłumaczono ją na łacinę, język ludzi wykształconych.
Jak się zapędzi, jedzie równo po wszystkim: jodze, ajurwedzie, masażach, postmodernizmie, tolerancji, metafizyce, bioenergii, „dotyku ręki, niedotyku nogi”. Swoich oponentów w internecie nazywa: „forumowi niedorozwoje”, „osoby nieskażone inteligencją”, „niedorozwinięta wataha”, „zdziecinniali hobbyści”, „matematyczne głupki”. Tłumaczy: – Nienawidzę naiwności i głupoty.

Lubi pisać, a nawet porymować. Blogerowi wyznającemu spiskowe teorie odpowiada a to limerykiem, a to moskalikiem. Na przykład w sprawie terapii raka sokami i lewatywami z kawy:
Kto powiedział, że Gersona
Sposób dobry jest na raka
Tego walnę tak, że skona
Pod Mariackim, w mieście Kraka

Pierwszą sprawę w sądzie przeciwko firmie Boiron produkującej preparaty homeopatyczne profesor przegrał. – Napisałem o kilka słów za dużo – przyznaje. – Sąd uznał, że chodziło o korupcję, a ja nie mogłem niczego udowodnić.

Ale już kolejną sprawę wygrał. Izba Gospodarcza „Farmacja Polska” (z producentem środków homeopatycznych) pozwała go o „naruszenie dóbr osobistych” przez publikację tekstu „Homeopatia. Największe oszustwo w dziejach medycyny”. Sąd odrzucił pozew. – Sędzia pośrednio przyznał, że oszustwo można już nazwać oszustwem – komentuje profesor z satysfakcją.

W 2010 r. współzakładał Klub Sceptyków Polskich, który ma demaskować „pseudonaukę w sferach publicznych”. W tym roku 6 lutego o godz. 10.23 członkowie klubu i sympatycy popełnili we Wrocławiu oraz w Warszawie (podobnie jak ludzie w 63 innych miastach na świecie) publiczne „homeopatyczne samobójstwo”. Przy błyskach fleszy garściami pożerali homeopatyczne granulki. I co? I nic. Żadnych skutków ubocznych.

Gdzie jest kaczka?


W Polsce jest zarejestrowanych ponad 4,2 tys. homeopatycznych produktów leczniczych. Miesięcznik „Rynek Zdrowia” podaje, że Polacy w 2009 r. wydali na nie 146 mln zł, a w 2010 – 121 mln zł.

Naczelna Rada Lekarska jednoznacznie opowiedziała się przeciw stosowaniu homeopatii przez lekarzy. – Kodeks etyki lekarskiej mówi, że lekarz może używać tylko tych metod leczenia, które są uznane w sposób naukowy. A jedyny dowód na homeopatię jest taki, że nie szkodzi – mówi dr Maciej Hamankiewicz, prezes NIL i specjalista chorób wewnętrznych. – Wyznawcy homeopatii wykazują brak elementarnej wiedzy biochemicznej.

Prof. Gregosiewicz mówi tak: – Homeopatą zostaje lekarz, który ma dwie lewe ręce i jedną półkulę mózgową. Ja codziennie ryzykuję, idąc na salę operacyjną. Nigdy nie wiadomo, czy coś złego się nie wydarzy. Najbardziej lubię diagnozować i leczyć wady, które są najtrudniejsze. Które są wyzwaniami. I nie boję się czasem powiedzieć: nie wiem, ale poczytam, porozmawiam z kolegami, zrobię dodatkowe badania, dowiem się.

Według Polskiego Towarzystwa Homeopatii Klinicznej w Polsce leki homeopatyczne stosuje ok. 15 tys. lekarzy. Dr Barbara Leszczyńska, pediatra dziecięcy i członek zarządu PTHK, robi to od kilkunastu lat jako uzupełnienie leczenia podstawowego, łącznie z apiterapią (leczenie miodem) i ziołami tybetańskimi. – Dzięki homeopatii mogę stosować dużo mniej silnie działających leków, typu sterydy czy antybiotyki – mówi.

Podaje przykłady wyleczonych ostróg, migdałka, kamicy nerkowej, przewlekłych przeziębień, szybszego gojenia się zerwanych wiązek mięśniowych podudzia. – Nie można odstąpić od leczenia podstawowego – zaznacza. – Homeopatia ma na celu jego złagodzenie. Chorzy dostają kilka granulek i od razu mówią, że jest im lepiej. Czy to jest efekt placebo?

Nawet jeśli, to niech inni lekarze podadzą to placebo. Mnie nie daje spokoju jeszcze jedna kwestia z ulotki homeopatycznego leku na grypę. Łacińskiej nazwy kaczki dzikiej, z której wątroby i serca firma Boiron robi wyciąg (anas barbariae), nie ma wśród ponad 10 tys. żyjących i wymarłych gatunków ptaków. Zapytałam o to Boiron. Odpowiedź: to nazwa „surowca homeopatycznego „, a nie ptaka. Ekstrakt pochodzi z kaczki udomowionej, wywodzącej się z gatunku kaczki dzikiej.

KOMENTARZE


UZUPEŁNIENIA I SPROSTOWANIA

  1. Wg ustawy Prawo Farmaceutyczne termin substancja oznacza wyłącznie materialny składnik leku,

  2. Lekiem jest wyłącznie preparat zawierający substancję czynną terapeutycznie.

  3. Wg Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego lek nie zawierający substancji czynnej jest lekiem sfałszowanym.

  4. Informacja na ulotce oscillococcinum jest kompletnie niezrozumiała dla pacjenta, co jest niezgodne z rozporządzeniem ministra zdrowia. Pacjent musi wiedzieć czym leczy siebie lub swoje dziecko: substancją czynną terapeutycznie, czy „informacją duchową” (jakkolwiek absurdalnie by to nie brzmiało)? Różnica jest zasadnicza i ostateczna: albo coś jest albo czegoś nie ma.

  5. Słów piosenki Natalii Kukulskiej nie cytuję, lecz parafrazuję: „Tym więcej ciebie, im mniej”, gdyż zgodnie z zasadami homeopatii, największą moc „leczniczą” wykazują „leki”, w których nie ma NIC poza cukrem.

  6. Słowo „wataha” (bez przymiotnika) padło w czasie rozmowy z dziennikarką w skojarzeniu ze słowem „dorżnąć”. Otrzymywałem bowiem telefony z „prośbami” , bym zaprzestał szkalowania homeopatii. „Prośby” brzmiały jak na filmie „Ojciec chrzestny”. O prawdziwości pozostałych, wymienionych przez dziennikarkę epitetów, można łatwo przekonać się czytając różne fora internetowe. Pamiętać też należy o kontekście. Np. w artykule „Terapie holistyczne”, zgodnie z prawdą napisałem: „Głupek matematyczny jest głupkiem zwykłym”

  7. Lek. med. B. Leszczyńska, członek zarządu PTHK podaje przykłady sukcesów homeopatii tzn. wyleczonych ostróg, migdałka, kamicy nerkowej i przewlekłych przeziębień. Gratulacje!


Zapomniała o leczeniu wzwodów w czasie jazdy autem, napadów głupkowatego śmiechu i lęku przed czymś, co się wyłania z ciemnego kąta.

A także o milionach ludzi zmarłych na malarię, gruźlicę i AIDS, którzy byli leczeni przy pomocy „leków” homeopatycznych, promowanych przez Światową Organizację Zdrowia (sic!) w Trzecim Świecie.

czwartek, 7 lipca 2011

Dukan szkodzi | Gazeta Wyborcza

Nie ma magicznych diet - piszę o tym od lat. Nie można jeść do woli i tracić na wadze. Ubytek wagi pojawi się wyłącznie wtedy, gdy wartość kaloryczna spożytych pokarmów jest mniejsza niż "straty" energetyczne organizmu lub wtedy gdy w diecie (i organizmie) pojawia się silny niedobór niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania składników. Dieta Dukana to przykład diety łączącej oba mechanizmy - niskokalorycznej diety (posiłki z jego podręczników na cały dzień mają około 1200-1400 kcal) oraz wyłączenia z diety węglowodanów (najważniejszego źródła energii dla organizmu, podstawy funkcjonowania mózgu i - paradoksalnie - niezbędnych składników w procesie... spalania tłuszczu).

Gazeta wyborcza donosi, że autor jednej z najpopularniejszych diet odchudzających Pierre Dukan przegrał proces o zniesławienie, jaki wytoczył innemu francuskiemu dietetykowi Jeanowi-Michelowi Cohenowi za to, że ten określił jego dietę jako groźną dla zdrowia.
Jean-Michel Cohen w 2010 r. w wywiadzie dla jednego z magazynów zarzucił Dukanowi, że jego dieta odchudzająca może być niebezpieczna dla niektórych ze stosujących ją osób, gdyż powoduje wzrost poziomu cholesterolu, przyspiesza rozwój miażdżycy tętnic i zwiększa ryzyko raka piersi u kobiet.

Jak poinformowała agencja AP, po ogłoszeniu wyroku sądu Dukan bronił swojej diety, twierdząc, że stosuje ją aż 24 mln osób. Książki poświęcone tej diecie stały się bestsellerami w wielu krajach, m.in. we Francji, w USA i Polsce. Do stosowania diety Dukana przyznaje się również wiele sławnych osób, jak choćby aktorka i piosenkarka Jennifer Lopez.Richard Malka, obrońca Jeana-Michela Cohena, powiedział, że nie można uciszyć krytyki odwołującej się do faktów naukowych. Dodał, że "najważniejsze jest bezpieczeństwo pacjentów, a nie drażliwość lekarzy".Dr Elisabeth Weichselbaum z Brytyjskiej Fundacji Żywienia podkreśliła w wypowiedzi dla BBC, że nie jest korzystne dla zdrowia wyłączanie z diety całych grup produktów spożywczych, takich jak np. węglowodany.


"Ograniczenia dietetyczne na krótki okres, np. na tydzień, nie mają dla zdrowia większego znaczenia. Gdy jednak trwają zbyt długo, mogą pozbawić organizm ważnych składników pokarmowych"

Jej zdaniem dla osób pragnących się odchudzić najbardziej korzystna jest dieta mniej kaloryczna, ale zbilansowana. Przyznaje, że dieta wysokobiałkowa (jaką proponuje Dukan) powoduje utratę dodatkowych kilogramów i że na pewien czas można zrezygnować ze spożycia węglowodanów. Jednak w dłuższym okresie wszelkie diety restrykcyjne mogą być groźne dla zdrowia.Według dr Weichselbaum zwykle mniej ryzykowne są diety bogate w węglowodany i ubogie w białko. Dieta "wysokobiałkowa" może łatwo przekształcić się w dietę "wysokotłuszczową", szczególnie wtedy, gdy w większych ilościach spożywane są tłuste mięso i wędliny. Ostrzega również, że dieta wysokobiałkowa przy niewielkim spożyciu błonnika często powoduje zaparcia.

Źródło: Gazeta Wyborcza


Pamiętajcie - jeśli ktokolwiek stosuje diety (magiczne, cudowne, Dukana czy inne) - to stosujcie je maksymalnie przez tydzień. W międzyczasie skorzystajcie z porady fachowca i ruszcie tyłki z kanapy!