czwartek, 28 kwietnia 2011

Tryumf głupoty...

Nie wiem ilu lekarzy w Polsce czyta raporty WHO. Nie wiem ile osób wyciąga z nich wnioski. Pewnie prawie nikt, bo to koszmarnie nudna lektura. Cyferki, literki, daty, liczby, dane, statystyki. Nic szczególnego. Jednak czasami warto się im przyjrzeć. Przez pierwszy kwartał 2011 roku w Europie zanotowano prawie 4 razy więcej zachorowań na odrę (taka choroba zakaźna) niż w tym samym okresie poprzedniego roku. Całkiem sporo - jak na chorobę na którą można się zaszczepić. Przyczyna jest prosta - aby choroba nie rozprzestrzeniała się w populacji, dostateczna liczba ludzi musi zostać zaszczepiona. Wtedy nawet jeśli zachoruje jednostka patogeny nie mają jak się przenosić między ludźmi (łańcuch zostaje przerwany). Jeśli liczba zaszczepionych osób spadnie poniżej pewnej granicy - zaczyna się epidemia.

Skąd więc taki nagły wzrost zachorowań na odrę w Europie w ostatnich latach? Ponieważ są na świecie idioci, którzy kwestionują zasadność szczepień. Przypomnę, że szczepienia to jedna z niewielu przełomowych rzeczy w medycynie. To jedna z nielicznych faktycznie skutecznych form zapobiegania chorobom. Sczepienia uratowały życie lub uchroniły przed kalectwem miliony dorosłych i dzieci na całym świecie.

Mimo to ciągle powstają nowe ruchy "antyszczepieniowe", których członkowie zniechęcają rodziców do szczepienia dzieci. Ich koronnym argumentem było to, że jak się nie zaszczepią - to nic się im nie stanie. I to była prawda - ale tylko do momentu, kiedy wystarczająca ilość osób w populacji była zaszczepiona. Teraz jednak przyszedł czas na żniwa.

Jeśli ktoś zna angielski, to polecam lekturę "brakującego" rozdziału z książki Bena Goldacre'a Bad Science (PDF, 420 kB). Rozdziału tego nie ma w oryginalnym wydaniu.



Mało kto robi cokolwiek, aby publicznie przeciwstawiać się pseudonaukowym absurdom. Teoria o rzekomym wpływie szczepień na autyzm u dzieci doprowadziła wśród niektórych rodzin do panicznego strachu przed szczepieniami (i to pomimo faktu, że "teoria" jest całkowicie nieprawdziwa).

Dziś każdy czuje się ekspertem, każdy może "wyrazić swoją opinię" na dowolnym portalu internetowym i być pewnym, ze spora grupa ludzi ją przeczyta. Brak wiedzy, niedostatki w wykształceniu, zaprzeczenie zdrowemu rozsądkowi i pseudonaukowy bełkot prowadzą do tego, że ludzie podejmują decyzje, które mogą kosztować ich życie.

Ostatnio w popularnej ogólnopolskiej telewizji ukazał się program polecany przez Panią Ewę Ewart (link), który jest przerażającym bełkotem, mieszaniną faktów i wymyślonych informacji (często bez logicznych podstaw). Materiał został pokazany tak, jakby była to nowoczesna, naukowa prawda. Nic dziwnego, że ludzie mają wodę z mózgu po obejrzeniu takich rzeczy. Tym bardziej, że wspierane są przez rzekomych ekspertów. Wielu z nas po obejrzeniu takiego materiału nie zada sobie trudu, aby zweryfikować choć jedną podaną tam informację lub referencje wypowiadających się tam osób. W efekcie podstawy działania układu immunologicznego (dostępne w każdym podręczniku dla studentów III roku medycyny) zostały zamienione w magię, szalejące kwanty i nieznane formy energii. I nie mam nic przeciwko osobom, które w to wierzą, jeśli tylko temu lepiej im się żyje. Jest jednak jedno "ale"...

Skutki takiej ignorancji są znacznie szersze. Konsekwencje irracjonalnych przekonań i umieszczanie jakiejś ideologii ponad dowodami naukowymi jest poważnym problemem. Żyjemy w coraz bardziej skomplikowanym świecie. Korzystamy z technologii, których nie musimy rozumieć. Komputer który stoi na twoim biurku, telefon w twojej kieszeni czy lekarz w najbliższym szpitalu wykorzystują osiągnięcia ludzkiego umysłu i wiedzy - nie czarów, magii czy dziwacznych ideologii. A większość "odbiorców" tych technologii nie ma (i nie musi mieć) pojęcia o ich działaniu.

Medycynie często zarzuca się (to popularny argument w dyskusjach), że "zabija" tysiące ludzi. Statystki są publicznie dostępne i każdy ma do nich dostęp. Ciągle nie rozumiemy, że nie każdemu choremu potrafimy pomóc. Dzisiaj ratujemy ludzi ze stanów, które jeszcze kilkanaście lat temu były pewnym wyrokiem śmierci. Ale to nie znaczy, że uratujemy każdego. To, że lekarz popełnił błąd (oceniany po fakcie), nie musi jeszcze znaczyć, że postępował niewłaściwie - to nie to samo. Nie każdy jednak potrafi to zrozumieć.

Nie każdy pamięta, że skutki pseudonaukowych terapii, błędy bioenergoterapeutów i "leczenie" magią - zawsze dopisuje się do "złych" statystyk medycyny klinicznej. Przecież Ci zdezorientowani lub oszukani ludzie umierają w szpitalach. Umierają, podczas gdy często mieli szansę na życie. Tylko zamiast z niej skorzystać, wybrali drogę cudów.

Do głupoty trudno się przyznać - dlatego upust frustracji, własnej ignorancji i głupoty łatwiej przerzucić na innych. Najłatwiej pozwać lekarzy do sądu. A potem tłumaczyć sobie, że korzystny dla lekarza wyrok to wynik spisku, układu lub niewydolności "sytemu" - byle odepchnąć odpowiedzialność jak najdalej od siebie. Lekarze zawsze będą popełniać błędy. Warto zadać sobie jednak pytanie - czy będzie nam lepiej, jeśli ich nie będzie?

Bo dzisiaj za wszystko odpowiedzialni są "inni". System, układ, szatan. "To nie moja wina, że jestem gruby - to moje geny"; "Nic na to nie poradzę, to wina mojego dzieciństwa/matki/szkoły"; "Zrobiłem wszystko jak trzeba, to szef się uwziął"... Nie rozumiemy istoty chorób, które wpisane są w nasze życie - musimy chorować (dlaczego tak jest wyjaśnię szerzej w cyklu publikacji o ewolucji zdrowia). Nie rozumiemy otaczającego świata. I nie potrafimy się przyznać do niewiedzy, błędu lub porażki. I nic dziwnego - jakość trzeba zachować swoją wewnętrzną spójność - im nasze wnętrze jest uboższe w rzetelną wiedzę - tym bardziej absurdalne wnioski. Mamy do tego prawo. Ale czy to dobrze?

Młodzież dzisiaj jest coraz bardziej uzależniona od własnej samooceny. Samodzielność staje się rzadką umiejętnością. Kultura i religia wychowuje nas w poczuciu wyższości nad innymi - innymi religiami, kulturami, rasami. Indywidualność, wyrażanie "własnej opinii", przekonanie, że wiemy wszystko o wszystkich są coraz bardziej powszechne. Polska Winkelriedem Narodów? Wyluzujmy...

Zresztą brak szacunku dla rozumu to nie tylko polska przypadłość - ostatnio wiele ludzi inwestuje miliony w kolejny "wynalazek" - domowy generator energii. Czyżby cud? Ja na razie ufam zasadzie zachowania energii i wstrzymam się z inwestycją (najwyżej zostanę największym frajerem na Ziemi). Jednak wiele osób daje się nabrać. Zwłaszcza, jeśli obejrzą stosowny materiał w publicznej telewizji.

Może epidemia na większą skalę przypomni nam, gdzie jest nasze miejsce? Może wtedy wróci czas rozumu, zaufania dla autorytetów i szacunku dla wiedzy, rozumu i nauki?

Oby obyło się bez epidemii - ja w międzyczasie lecę zaszczepić siebie i swoje dzieci. Tobie radzę to samo - włącz myślenie. To nie boli (co najwyżej najwyżej trochę męczy).

środa, 20 kwietnia 2011

Człowiek z żelaza?

Pisałem swojego czasu na temat niezrozumienia zasad ewolucji (ludzi i patogenów) przez lekarzy i skutkach z tego wynikających. Mówiłem wielokrotnie o polskiej "specjalności", którą jest "leczenie" przez lekarzy objawów - zamiast przyczyn - chorób. Widać moje wykłady i publikacje nie są w stanie wiele zmienić, bo ostatnio - na spotkaniu naukowym w Poznaniu - miałem przyjemność rozmawiać z dużą grupą kobiet, będących pod stałą opieką swoich lekarzy ginekologów. W trakcie dyskusji okazało się, że lekarze zalecają im suplementację żelaza - nawet przy braku jakichkolwiek objawów (a często nawet bez odchyleń od normy w badaniach laboratoryjnych)... Myślałem, że trafiłem na specyficzną grupę kobiet. Zacząłem więc pytać wszystkie moje pacjentki czy lekarz zalecił im suplementację żelaza i z jakiego powodu. Okazuje się, że większość odpowiada twierdząco... i jako przyczynę Panie mówią, że ich lekarz powiedział, że to "tak dla zdrowia, żeby Pani tak często nie chorowała".

Pozwolą więc Szanowne Panie i Szanowni Koledzy (po fachu), że coś wam wyjaśnię...

czwartek, 7 kwietnia 2011

PSA - a jednak nie ratuje...

Na jednym z moich wykładów (prawie 2 lata temu) zaprezentowałem tezę, że wiele badań, testów i leków stosowanych powszechnie w medycynie jest wyłącznie swojego rodzaju samonapędzającym się mechanizmem mającym na celu mnożenie kosztów i napędzanie wydatków w opiece zdrowotnej.

Jako przykład podałem niektóre popularnie wykonywane testy i badania przesiewowe - a konkretnie oznaczanie markera PSA w badaniach przesiewowych raka prostaty - ponieważ w literaturze (takiej rzetelnej) brak jest dowodów na jego wystarczającą skuteczność; niektóre badania wręcz określały specyficzność metody na 51% (czyli tyle, co rzut monetą).

Powiedziałem wtedy, że zamiast zlecać badanie, lepiej rzucać monetą. Obarczone dużym marginesem błędu test generuje koszty, ciągnie za sobą niepotrzebną diagnostykę, przyczynia się do niepotrzebnych, okaleczających operacji i niesie niepotrzebne ryzyko dla pacjenta. Wybuchła wrzawa, a moje słowa spotkały się z gigantyczną krytyką - zarówno ze strony lekarzy, jak i pacjentów.

Ponieważ jednak naukowcy nie próżnują - przedstawiam poniżej świeże doniesienia opublikowane w British Medical Journal na temat badań przesiewowych dla raka prostaty.

wtorek, 5 kwietnia 2011

Autyzm - prawda czy fałsz?

Autyzm to rzadkie i bardzo przykre schorzenie. Narosło wokół niego wiele mitów. Autyzm jest nieuleczalną chorobą o różnym stopniu nasilenia i o nie do końca poznanej etiologii. Dla rodziców małych dzieci diagnoza często brzmi jak wyrok. Niestety wiele nieuczciwych osób wykorzystuje niewiedzę i strach przed tą chorobą. Oszuści często "na wyrost" stawiają rozpoznanie autyzmu i wyłudzają ogromne pieniądze za "skuteczne" leczenie choroby, której dziecko nie miało - nie raz zmuszając rodziców do podawania dziecku leków nieznanego pochodzenia. Inni wykorzystują fakt, że choroba jest nieuleczalna i sprzedają rodzicom "nadzieję" - w formie oszukanych terapii, cudownych leków (zwykle sprowadzane z zagranicy preparaty witaminowe) i innych obietnic. Stosowane często przez oszustów terapie zostaną opisane w przygotowywanym przez Klub Sceptyków Polskich Leksykonie Terapii Wszelakich. Tymczasem zamieszczam mały "sprawdzian" dla wszystkich, którzy chcą sprawdzić swoją wiedzę na temat autyzmu.

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Rak płuca - popularne mity

Rak płuca - jeden z najczęstszych nowotworów u ludzi, nowotworowy zabójca numer jeden w wielu krajach na świecie. Niedawno ukazała się praca dr Lynne Eldridge omawiająca liczne nieporozumienia, mity i błędne przekonania na temat raka płuca u pacjentów. Poniżej przedstawiam odpowiedzi na najczęstsze pytania i związanie z nimi niezrozumienia dotyczące tej choroby.Większość danych liczbowych pochodzi z USA - tam choroby nowotworowe są dobrze monitorowane. Przeczytaj koniecznie jeśli palisz papierosy, albo w twoim otoczeniu (w domu, pracy, szkole) są osoby palące.

piątek, 1 kwietnia 2011

Alergia czy infekcja?

Zaczął się sezon - na alergie i przeziębienia. Trafia do mnie mnóstwo pacjentów z powtarzającym się problemem - przeziębiłem się (mam infekcję)... podczas gdy tak naprawdę przyczyną okazują się być alergie. Niestety większość z nas uważa, że nie można "nabawić" się alergii - jeśli w przeszłości nie byliśmy na nic uczuleni, to teraz też nie. Sęk w tym, że to nie jest prawda. Ten krótki artykuł zamieszczam, aby każdy mógł odpowiedzieć sobie na pytanie (przynajmniej wstępnie): Złapałem bakcyla, czy mam alergię?