poniedziałek, 13 grudnia 2010

Nie ma medycyny alternatywnej




W weekend do Wrocławia z całego kraju przyjechało kilkadziesiąt osób z Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, żeby rozmawiać m.in. o oszustwach w psychologii i medycynie.

Aneta Augustyn: Na co dajemy się nabrać?
Dr Maciej Zatoński: Polacy stosują ponad 50 terapii, które nie mają nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem. Wierzą w aromaterapię, magnetoterapię, nakładanie rąk, w rozmaite wlewy dożylne, w płukanie jelita grubego czy picie własnego moczu, a sypianie z kurami jest podobno świetne na reumatyzm. Popularna jest u nas homeopatia, czyli leczenie niczym. Specyfiki homeopatyczne zawierają tak rozcieńczone substancje, że równie dobrze można by wpuścić kroplę tej substancji nawet nie do oceanu, ale do wszechświata. Już lepiej pić wodę z kranu, wyjdzie taniej. Nie wierzę także w akupresurę czy akupunkturę.


Wykład dla Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów we Wrocławiu
Wykład dla Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów we Wrocławiu

Ale stosuje ją bardzo wielu lekarzy.

- Dlaczego wbicie igły w skórę miałoby pomóc? Nie mają sensu również suplementy diety, lepiej jeść warzywa i owoce. Nabierają nas koncerny farmaceutyczne, choćby na popularne leki na przeziębienia, które nie mają prawa działać.

Efekt placebo, czyli wiara czyni cuda?

- Jeśli jesteśmy do czegoś mocno przekonani, to nasz stan, głównie psychiczny, może się poprawić. Wierzymy w gorący rosół czy stawianie baniek.

Podobno miejscowe przekrwienie stymuluje układ odpornościowy.

- Wcale tak nie jest. Gdybyśmy nic nie zrobili, tylko spokojnie poleżeli w domu, to efekt byłby podobny. Wiadomo, że grypa leczona trwa siedem dni, a nieleczona - tydzień.

Zachowujemy się irracjonalnie?

- Irracjonalność jest wpisana w naszą psychikę. Szukamy zagrożeń tam, gdzie ich nie ma. Boimy się lotów, gdy tymczasem więcej ludzi ginie, jadąc na lotnisko niż w samym samolocie. Zawierzamy terapiom, które są przeciwskuteczne, czyli przynoszą więcej szkody niż pożytku. Nie ufamy natomiast własnemu organizmowi, który z wieloma sytuacjami potrafi sobie sam poradzić. Antybiotyki czy szczepionki to wynalazki zaledwie ostatnich stu lat. Wcześniej, w toku ewolucji, wykształciliśmy naturalne mechanizmy obronne, np. większość chorób wirusowych jesteśmy w stanie sami zwalczyć. Gorączkę, katar czy kaszel mylimy z chorobami, tymczasem to zwykłe mechanizmy obronne.

Dlaczego sięgamy po niesprawdzone terapie?

- Bo nie chcemy przyjąć do wiadomości faktu, że nie każdego da się wyleczyć i że medycyna bywa bezradna. Czasami wychodzi niski poziom IQ i zwyczajne braki w edukacji i pacjentów, i lekarzy. Znam takich, którzy przepisują np. leki homeopatyczne, co uważam za zwykłe oszustwo. Bezsensem jest leczenie chorób wirusowych antybiotykami, co wciąż się zdarza. Niektórzy lekarze przekonują, że nie dojdzie wówczas do wtórnych zakażeń bakteryjnych. Tymczasem udowodniono, że nie ma takiej zależności.

Medycyna alternatywna nie istnieje?

- Nie ma medycyny alternatywnej, jest tylko alternatywne wyłudzanie pieniędzy. Medycyna to twarda, oparta na empirii nauka, która powinna polegać na stosowaniu właściwych środków do poprawy stanu zdrowia pacjenta. Gdyby już używać pojęcia "medycyna alternatywna", to powinno ono oznaczać najwyżej inną możliwość leczenia, ale o udowodnionej skuteczności. Jeśli na przykład ktoś jest uczulony na penicylinę, alternatywą może być dla niego podanie erytromycyny. Jeśli ktoś ma nowotwór, to - oczywiście tylko w pewnych przypadkach - zamiast zabiegu chirurgicznego można alternatywnie spróbować radioterapii. A nie okładów z liści kapusty czy picia soku z buraków, co w Polsce jest dość powszechną domową metodą walki z nowotworem. W każdym razie dla większości oficjalnych terapii alternatywa nie istnieje.


http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,8806100,Nie_ma_medycyny_alternatywnej__jest_wyludzanie_kasy.html




1 komentarz:

  1. Oj, dosc kontrowersyjny temat. Pomijam, ze wielu lekarzy stosuje dziwne metody, to jeszcze wiele metod w medycynie nie ma odpowiedniej weryfikacji. Lekarz moze nam wcisnac kazdy kit.
    Placebo - owszem. Dziala. Ale jest tez powszechnie uzywane w medycynie (jestem anestezjologiem). Wiec to nie jest pseudoterapia. Uwazam, ze jesli ktos chce uzywac metod alternatywnych - to jego problem. Jednak lekarze nie powinni tak nisko upadać.
    Mam nadzieje, ze ten artykul bedzie poczatkiem rzetelnej dyskusji na temat pseudomedycyny w Polsce.
    Gratuluje.
    A.R.

    OdpowiedzUsuń