wtorek, 1 lutego 2011

Homeopatyczne brednie... FAQ

Ponieważ komentarze zwolenników leczenia cukrem (homeopatii) umieszczane przez nich na moich stronach są bardziej wulgarne niż racjonalne, powybierałem z setek listów najczęściej zadawane pytania na temat homeopatii i na temat organizowanej przez Klub Sceptyków Polskich akcji pod nazwą Kampania 10:23. Pytania są w prawdzie z reguły absurdalne, ale ponieważ pojawiają się bardzo często, zebrałem je w jednym miejscu wraz z logicznymi, pozbawionymi demagogii, rzetelnymi i uczciwymi komentarzami. Zapraszam do lektury i mam nadzieję, że już nie będę musiał nigdy wracać do homeopatycznych absurdów na moich stronach. Proszę tylko o przeczytanie w całości przed napisaniem komentarza, bo nie będę odpowiadał wielokrotnie na te same pytania. Anonimy będą kasowane bez czytania. Zapraszam do lektury. Może uda się uratować czyjeś życie...




Czym w ogóle jest ta cała homeopatia? Czy to nie po prostu jakieś naturalne, ziołowe leki?


Homeopatia to NIE JEST ziołolecznictwo. Większość pacjentów nie zdaje sobie sprawy, że homeopatia polega na rozcieńczaniu substancji, aż do jej całkowitego zaniku.

Homeopatia powstała w 1796 i nie jest oparta na jakichkolwiek naukowych (ani nawet na zdroworozsądkowych) podstawach. Opiera się na 3 “zasadach”, a skuteczność każdej z nich została definitywnie zakwestionowana.
























Zasada



Co oznacza?



Dlaczego jest nielogiczna?


Zasada podobieństwCokolwiek wywołuje dane objawy, może je także leczyćHomeopatycznym “lekiem” na bezsenność jest... kofeina
Zasada rozcieńczeńIm bardziej rozcieńczona substancja, tym silniejsze jej działaniePrzeciętnie jedna cząsteczka lub jeden atom “substancji aktywnej” trafia się w jednej tabletce homeopatycznej na miliard.
Prawo wstrząsaniaWstrząsanie roztworem leku wzmacnia jego działanie.

Musisz “potrząsać” roztworem, w którym nic nie ma, żeby sprawić, że zacznie działać



Dokładne  i rzetelne badania[1] preparatów homeopatycznych wykazały ponad wszelką wątpliwość, że jedyny widoczny “efekt” leczenia preparatami homeopatycznymi jest niczym innym niż tzw. “efektem placebo”. Stanowisko współczesnej nauki w sprawie homeopatii jest jedno – homeopatia nie działa.





Homeopatia opiera się na założeniu, że rozpuszczenie kropli substancji w oceanie wody, a następnie wymieszanie i nabranie kropli z tego roztworu i ponowne rozpuszczenie w kolejnym oceanie czystej wody i... powtórzenie tego kilka tysięcy razy sprawi, że działanie tej rozcieńczonej do granic absurdu substancji zostanie spotęgowane. Większość leków homeopatycznych nie zawiera w ogóle nic poza cukrem i wodą. Homeopaci twierdzą, że ta woda posiada pamięć – i pamięta substancje które w niej były zawarte. Nie ma nic naturalnego w homeopatii. Dziwię się, że lekarze stosujący naturalne (np. ziołowe) produkty lecznicze nie wspierają powszechnie naszej akcji.

Badania pokazują, że homeopatia działa


[caption id="attachment_366" align="alignright" width="259" caption="Logo Kampanii 10:23"]Logo Kampanii 10:23[/caption]

Nie ma rzetelnych badań, które wykazują, że homeopatia działa. Proszę mi je pokazać.

Zwolennicy homeopatii uwielbiają posiłkować się pojedynczymi wynikami wybranych badań (często przeprowadzonych bez przestrzegania nawet podstawowych zasad metodologii naukowej). Jest to popularny sposób prowadzenia przez nich dyskusji, ponieważ zwykle jest mało czasu, aby przeczytać i skomentować badanie w połowie konwersacji. Ale wystarczy udać się do biblioteki naukowej i samodzielnie poczytać na temat badań nad homeopatią. Homeopatia ma ponad 200 lat i była wielokrotnie badana. Proszę zrozumieć, że lekarze bardzo by chcieli, aby homeopatia wykazywała jakąkolwiek skuteczność – moglibyśmy tanio i skutecznie leczyć wszystkie choroby, a każdy mógłby w domu przygotować sobie dowolną ilość tych leków z jednej tylko tabletki – przecież według homeopatów dalsze rozcieńczanie tylko wzmacnia efekt ich działania. Brzmi jak marzenie każdego lekarza i pacjenta!

Kilka opublikowanych prac donosiło o pewnych efektach działania leków homeopatycznych, ale wszystkie mają poważne błędy metodologiczne: albo brak grup kontrolnych, albo ocena wyników terapii wyłącznie na podstawie subiektywnych odczuć pacjentów. Badania te “słyną” także z braku randomizacji chorych lub prowadzone są na specjalnie wybranych przez homeopatów pacjentach (badania z tzw. wysokim wskaźnikiem wykluczenia). Prac takich w zbiorach bibliotek naukowych jest kilkanaście.

Wiele setek innych badań wykazało za to brak jakiegokolwiek działania tych środków. Już dawno wykluczono jakiekolwiek działanie preparatów homeopatycznych. Dowody na brak skuteczności są tak silne, że naukowcy obecnie uważają propozycję dalszych badań (do czego często nawołują homeopaci) za pozbawione podstaw.

Przecież homeopatia działa na zwierzęta i na dzieci!


Haha, dobre! Dziwne, że mówią tak tylko homeopaci. Nie usłyszycie takiej wypowiedzi z ust szanującego się pediatry ani weterynarza, ani tym bardziej naukowca.

Najpopularniejsze nieporozumienie (albo niewiedza) w tym zakresie bierze się stąd, że efekt placebo obserwuje się także u dzieci i zwierząt. Ludzie błędnie uważają, że efekt placebo to wyłącznie efekt wpływu umysłu na ciało – to nie do końca prawda. Placebo może mieć fizyczne podstawy – na przykład samo ukłucie igłą może wywołać efekt przeciwbólowy, ponieważ w reakcji na ból organizm produkuje m.in. endorfiny. Placebo jest skuteczniejsze u dorosłych ludzi niż u dzieci i zwierząt, gdyż u ludzi dochodzi jeszcze tzw. "efekt kulturowy". Mają na niego wpływ oczekiwania pacjenta, ilość uwagi, którą pacjent otrzymał od terapeuty, poczucie, że jest się poddawanym terapii, opinie znajomych na temat danej metody terapeutycznej, a nawet takie rzeczy jak obejrzane w mediach reklamy czy dotychczasowe doświadczenia (nawet jeśli są błędem poznawczym --> o tym później). W ograniczonym zakresie efekt uwagi (tzw. „attention response”) występuje też u zwierząt – zwłaszcza u naczelnych i ssaków. Działanie placebo zależy też silnie od kręgu kulturowego.

Poza tym, zwierzęta nie umieją nam powiedzieć, czy czują się lepiej czy gorzej po podaniu im preparatów homeopatycznych (a przecież właśnie na subiektywnych odpowiedziach pacjentów, a nie na twardych danych homeopaci opierają swoje badania). Niektórzy badacze twierdzą ponadto, że obserwowany w ograniczonym zakresie efekt placebo u zwierząt jest błędem badawczym i de facto nie występuje – wynika on z subiektywnej oceny stanu zwierzęcia przez badającego go homeopatę.

Samo placebo jest powszechnie znane i stosowane przez lekarzy w konwencjonalnej medycynie (z najlepszym skutkiem w leczeniu ostrego i przewlekłego bólu). Efekt placebo nie jest związany z zawartością preparatu stosowanego w leczeniu. W badaniach do mierzenia skuteczności leków lub niektórych terapii wykorzystuje się właśnie pastylki z cukrem. Aby lek został dopuszczony prawnie do sprzedaży, musi być skuteczniejszy nie tylko od placebo, ale także od najlepszego dostępnego obecnie leku. Ta zasada nie dotyczy preparatów homeopatycznych. Ze względu na brak ich działania (a tym samym brak skutków ubocznych) nie muszą przechodzić skomplikowanych procesów badawczych zanim pojawią się na sklepowych półkach (czytaj: Absurdy polskiego prawa farmaceutycznego).



Środki homeopatyczne są robione indywidualnie, "na miarę"


Zapraszam do pierwszej z brzegu apteki – wszystkie środki homeopatyczne stoją w równych rzędach na półkach jak hamburgery w barze szybkiej obsługi, ale jakoś nie słyszę, żeby homeopaci krytykowali apteki za sprzedaż „gotowców”. Czy to nie jest w takim razie pewne nadużycie? Przecież komercyjne preparaty z apteki nie są indywidualizowane. Czy homeopaci oprotestowują taką formę sprzedaży leków? Nie widziałem takich protestów. Dlaczego? Przecież według nich, to nie jest „prawdziwa” homeopatia.

Przedawkowanie homeopatyków nie działa, bo nawet 100 tabletek liczy się jako jedną dawkę


To po co w ogóle brać całą tabletkę? Jeśli ilość nie ma znaczenia, to nie lepiej zrobić sobie z jednej tabletki 2? Albo 200? Albo milion? A może rozpuścić w wannie i mieć zapas na całe życie?

Niektórzy homeopaci nie wierzą w pamięć wody, ale za to twierdzą, że lek homeopatyczny wysyła informacje lecznicze do organizmu. Te informacje są odbierane przez organizm... bez względu na dawkę, a protest polegający na przedawkowaniu nie ma sensu, bo uczestnicy nie rozumieją, jak działają te leki i jak informacje lecznicze przesyłane są z cukru do tkanek pacjentów. Na wszelki wypadek zacytuję:
– Ważne jest prawidłowe dobranie leku: niezależnie od przyjęcia dziesięciu czy jednej tabletki efekt jest ten sam, ponieważ chodzi o bodziec informacyjny dla organizmu, a nie działanie materialnej substancji chemicznej. Ilość nośnika jest nieważna. Tak pomyślana próba ośmieszenia homeopatii jest niefortunna, bo niczego nie podważa, a wynika z niezrozumienia działania leku homeopatycznego.

Ewa Czerwińska
Prezes Polskiego Towarzystwa Homeopatycznego



Tyle Pani Prezes. A teraz każdy włącza myślenie: skoro dawka nie ma znaczenia, to czemu homeopaci każą połykać całą pigułkę/tabletkę (a nawet dwie) co kilka godzin? Przecież wystarczy brać po ćwiartce... Skoro dawka nie ma znaczenia, byłaby to znaczna oszczędność. Poza tym – nawet chyba byłoby lepiej – przecież pół pigułki powinno działać silniej… Przecież im mniejsze stężenia (mniejsza dawka), tym silniejsze działanie preparatu homeopatycznego... ale skoro dawka nie ma znaczenia, to.... hmm...


No nic - Pani Prezes ma rację - ja po prostu nie rozumiem mechanizmów działania tych "leków".





Nawet jeśli to tylko placebo, jeśli ludziom to służy, to co w tym złego?


Homeopatia to wyłącznie placebo. Tyle, że wizyta u każdego lekarza i zalecone przez niego leczenie wywiera efekt placebo. To prawdziwe leczenie także! Aby zarejestrować do sprzedaży lek, trzeba wykazać jego skuteczność ponad placebo. Efekt placebo sumuje się do efektu działania leku. Preparaty homeopatyczne nie muszą spełniać tego warunku na gruncie polskiego prawa.

Zwykłe leki wywierają poza efektem placebo jeszcze inne mierzalne efekty – na przykład hamują rozmnażanie bakterii, blokują receptory bólowe, hamują reakcje alergiczne, utrudniają podział komórek nowotworowych, uniemożliwiają odrzucenie przeszczepu, obniżają ciśnienie, uzupełniają brakujące hormony (np. insulinę), a niektóre po prostu ratują życie.

Obecnie „leczenie” przy użyciu wyłącznie placebo nie jest uznawane w medycynie za etyczne postępowanie. Lekarz powinien działać w oparciu o najnowszą wiedzę medyczną i stosować najskuteczniejszą możliwą do zastosowania terapię. Pacjent ponadto powinien być informowany o tym, jakie leczenie w istocie otrzymuje. Jeśli ktoś okłamuje pacjenta, że dostaje skuteczne, działające leczenie – to tak naprawdę odbiera mu szansę na podjęcie świadomej decyzji.

Ponadto homeopatia – to dość ekskluzywne placebo – kosztuje całkiem sporo jak na odrobinę cukru!

Wielu ludzi twierdzi, że homeopatia na nich działa


A setki razy więcej twierdzi, że na nich nie działa. I co z tego?

Ludzie się mylą. Ja, Ty, my wszyscy popełniamy błędy: a część ludzi najzwyczajniej myli związek między powrotem do zdrowia a zażyciem pastylki homeopatycznej. Zwierzęta (w tym ludzie) mają tendencję do przypisywania wpływu pewnych zachowań na konkretne skutki, mimo, że nie zachodzi pomiędzy nimi związek przyczynowy (ang. cognitive bias). Wiele osób szuka pomocy w momencie, gdy czują się najgorzej (lekarze określają ten moment “szczytem choroby”). Wtedy też najsilniej mobilizowane są naturalne mechanizmy obronne organizmu. Jeśli w tym momencie przyjmiemy np. preparat homeopatyczny, możemy mieć błędne wrażenie, że to właśnie ten preparat spowodował powrót do zdrowia, chociaż w rzeczywistości między tymi zjawiskami nie występuje żaden przyczynowy związek. Ten sam błąd popełniają ludzie myśląc, że na przeziębienie lub grypę pomógł im np. gorący rosół, preparat witaminowy albo antybiotyk.

Jeśli weźmiemy tysiące osób, którzy stosowali homeopatię i zbadamy ilu z nich wyzdrowiało otrzymamy takie same liczby jak dla osób, które np. w ogóle nie poddawały się leczeniu.

Organizm człowieka wyposażony jest w silny i skuteczny system ochrony przed chorobami. Układ immunologiczny pozwala na mobilizację organizmu do obrony przed drobnoustrojami, chroni przed wpływem środowiska zewnętrznego. Organizm człowieka posiada także mechanizmy umożliwiające gojenie się ran czy rekonstrukcje niektórych tkanek i narządów. Układ immunologiczny pozwala wyleczyć się z większości popularnych chorób bez jakiejkolwiek interwencji. Pamiętaj - twój układ immunologiczny działa wystarczająco dobrze bez pastylek z cukrem.

Pacjent powinien sam decydować co jest dla niego lepsze


Oczywiście, że tak! Ale żeby dokonać świadomego wyboru, musi dysponować prawdziwymi informacjami. Kampania 10:23 ma na celu wyłącznie pokazać ludziom czym jest homeopatia, na czym polega, jak się przygotowuje homeopatyczne pseudo-leki i jakie w rzeczywistości jest ich działanie. Nie namawiamy do stosowania (albo niestosowania) jakiejkolwiek terapii. Stawiamy pacjentów na równi z tymi, którzy produkują i zalecają środki homeopatyczne. Dzięki temu każdy pacjent sam podejmie najlepszą dla siebie decyzję.

Na swoich stronach nie namawiam do stosowania żadnej konkretnej terapii ani nie zachęcam nikogo to rezygnacji z wybranej przez siebie formy leczenia. W świetle aktualnej wiedzy na temat homeopatii jestem zdania, że każdy pacjent powinien być świadomy na czym ona na prawdę polega.

Niektórzy pacjenci (lub nawet lekarze) mogą błędnie sądzić, że homeopatia jest skuteczna, ponieważ preparaty homeopatyczne można znaleźć na aptecznych półkach obok wielu sprawdzonych leków. Nie mam nic przeciwko wyborze takiej formy leczenia przez pacjentów. Chcę tylko, aby był to wybór świadomy.

Nie oszukujmy ludzi stawiając fiolkę z cukrem na aptecznej półce.

Nauka po prostu jeszcze nie odkryła jak działa homeopatia...


Ciężko odkryć jak działa coś, co nie działa. Rozumiem, że miałeś/aś ma myśli to, że nauka nie jest w stanie wykazać, że homeopatia działa. Zgadzam się - nie jest w stanie.

Za to nauka potrafi wykazać, że homeopatia nie działa w ogóle. Zresztą zrobiła to już dawno. Rozumiem homeopatów, gdy głośno krzyczą, jak ktoś opublikuje podrzędne badanie ukazujące pozytywne działanie homeopatii. Tyle że w każdym z tych badań wykazano liczne błędy i nadużycia. Są one później szeroko krytykowane w recenzowanych pismach naukowych.

Zresztą, zamiast słuchać co mówią inni - może lepiej samemu wybrać się do biblioteki naukowej i przeczytać te wszystkie badania, opisy metod badawczych i ich późniejsze recenzje?



Homeopatia nie ma efektów ubocznych


No przecież nic dziwnego, że nie ma efektów ubocznych. Chociaż nawet to jest tzw. „półprawda”. Homeopatia nie ma bezpośrednich efektów ubocznych; nie ma także żadnych innych bezpośrednich efektów – no może poza drenażem portfela i stratą czasu.

Natomiast są efekty uboczne wynikające z powszechnego stosowania homeopatii (i w ogóle wynikające z upowszechniania magicznego myślenia). Pojawiają się one wtedy, gdy ktoś naprawdę chory (nie tylko przeziębiony czy zmęczony) opóźnia rozpoczęcie prawdziwej terapii, bo jest przekonany, że już otrzymał skuteczny lek. Zdarza się wtedy tak, że na skuteczną terapię jest już za późno… oczywiście krytyka spada wtedy na „bezsilną” medycynę konwencjonalną. Tymczasem wiele żyć można ocalić, jeśli wcześnie rozpocznie się odpowiednie leczenie.

Chcesz więcej argumentów, że homeopatia jednak szkodzi? Proszę:

  • Wielu homeopatów (często są to dyplomowani lekarze) odradza pacjentom szczepienia ochronne i oferuje im w zamian... preparaty homeopatyczne – ta niebezpieczna praktyka pozostawia np. dzieci niezabezpieczone przed śmiertelnie niebezpiecznymi chorobami. Niektórzy homeopaci twierdzą, że leczą raka, a nawet AIDS. Tego nie potrafi nawet współczesna medycyna (jeszcze). Głoszenie takich tez powoduje, że ciężko chorzy, pozbawieni nadziei ludzie dają się oszukać - tonący brzytwy się chwyta... Zastanówcie się także jakie mogą być skutki uboczne, jeśli przekonacie nosiciela wirusa HIV, że otrzymał skuteczne leki na AIDS...

  • Udokumentowano przypadki, gdy homeopaci polecali pastylki homeopatyczne ZAMIAST leków przeciw malarii osobom podróżującym do krajów, gdzie choroba ta powszechnie występuje, narażając ich zdrowie i życie. Powstał nawet film dokumentalny na ten temat (zobacz: film “Horyzont” przygotowany przez BBC, Simon Singh, Sense About Science)

  • W Australii skazano rodziców 9-miesięcznej Glorii Sam za doprowadzenie do śmierci swojej córeczki poprzez “leczenie” jej preparatami homeopatycznymi. Najgorsze, że choroba ich dziecka była całkowicie uleczalna (egzema). Ludzie umierają, ponieważ sprzedaje im się pastylki z cukrem i wprowadza w błąd sugerując, że otrzymują odpowiednie, skuteczne leczenie. Homeopata pozostał bezkarny. Proces za to mieli lekarze, którym nie udało się opanować infekcji skóry w przebiegu choroby dziewczynki.

  • Rynek preparatów homeopatycznych jest w wielu krajach słabo regulowany. Na przykład w Polsce – prawo farmaceutyczne przewiduje wyjątek dla preparatów homeopatycznych i zezwala na ich rejestrację i sprzedaż w aptekach z pominięciem procedury, która muszą przejść prawdziwe leki (czytaj: Absurdy polskiego prawa farmaceutycznego). Uproszczona procedura rejestracji “leków” homeopatycznych doprowadziła w USA do tego, że osoby stosujące homeopatyczne krople do nosa (Zicam) trwale straciły węch. Podaję przykład USA, ponieważ często słyszę argument, że "w USA przecież homeopatia jest legalna i powszechnie stosowana". Oczywiście, że jest - tam wielu ludzi nie stać na lekarza.

  • W Polsce część preparatów homeopatycznych zawiera oznaczalne stężenia popularnych leków (z reguły tych dostępnych bez recepty). Niektóre homeopatyczne preparaty na ból stawów zawierają niewielkie dawki kwasu acetylosalicylowego (czyli popularnej aspiryny). Dawka ta jest zbyt mała, aby wywołać jakiekolwiek działanie (tabletka homeopatyczna zawiera 3mg kwasu acetylosalicylowego; aspiryna 500mg); może jednak wystarczyć aby wywołać reakcję alergiczną u osoby uczulonej.

  • Jeśli na opakowaniu preparatu homeopatycznego jest napisane, że zawiera on jakąś substancję, podczas gdy w rzeczywistości jej tam nie ma, skąd konsumenci (pacjenci) mają mieć pewność, że nie znajdują się tam substancje, które nie zostały wymienione na opakowaniu?


Ale ludzie stosują homeopatię, w tym wiele gwiazd i osób z pierwszych stron gazet. Chyba nie mogą się mylić?


Kolejny argument bez sensu. Jeśli chodzi tylko o cyfry – to proszę mi wierzyć – znacznie więcej ludzi nie stosuje homeopatii. Więc chyba raczej, co nie stosują nie mogą się mylić? Zresztą – przecież to jest łatwe do sprawdzenia. I było sprawdzane setki razy – to nie działa. Sławni ludzie, to też tylko ludzie. Mogą się mylić tak samo jak ja czy Ty.

Tyle, że osoby z okładek mają wystarczająco dużo pieniędzy, aby zapewnić sobie najlepszą pomoc lekarską gdy okaże się, że naprawdę zachorują, a cukier nie będzie im pomagać. A czy Ty możesz sobie na to pozwolić?


Homeopatia jest przecież obecna od wielu lat…


Homeopatia została „wymyślona” zanim w ogóle ludzkość wiedziała o takich rzeczach jak bakterie, infekcje czy aseptyka. Została też „wymyślona” zanim chemicy dowiedzieli się ile jest cząsteczek w molu substancji (liczba Avogadra) i zanim fizycy oszacowali ilość atomów we wszechświecie (1x10^80). Samuel Hahnemann (twórca homeopatii) nie wiedział jeszcze jaki absurd tworzy produkując "rozcieńczenia" rzędu 1:10^400 i większe (zabrakło by nam miliardów wszechświatów żeby trafić na pojedynczy atom "leku" homeopatycznego).

Pod koniec XVIII wieku w medycynie królowały upusty krwi, a popularnym lekiem była... rtęć. Nic dziwnego, że jej rozcieńczanie (aż do zaniku rtęci w kolejnych butelkach) było skuteczniejszym "lekiem" niż czysta rtęć. W ciągu ostatnich 200 lat nauczyliśmy się jednak znacznie więcej na temat tego jak działa ludzkie ciało niż ludzie wiedzieli w czasach Hahnemanna. Nauczyliśmy się nie tylko, że pomysłodawca homeopatii całkowicie się mylił, ale nauczyliśmy się także leczyć choroby zakaźne, chronić szczepieniami nasze dzieci, przeszczepiać narządy, znieczulać do operacji i operować na otwartym sercu. Większość leków o których słyszałeś/aś zostało stworzonych w latach 1935-1975. Dziś wstawiamy protezy, zakładamy implanty przywracające słuch i potrafimy nie tylko zaglądać do wnętrza naszego ciała, ale także podglądać "na żywo" zachodzące w nim procesy. A wszystkie te cuda mamy dzięki krytycznemu naukowemu podejściu do medycyny i dzięki zastosowaniu skutecznych metod prowadzenia badań naukowych. Tych samych, które wykazały, że homeopatia nie działa.

Wiele „konwencjonalnych” metod nie działa, a lekarze często się mylą


Kolejny argument z serii "nie na temat". Jeśli medycyna wykaże nieskuteczność jakiegoś leczenia, to po prostu zarzuca jego stosowanie. Podobnie jeśli pojawią się nowe, skuteczniejsze lub bezpieczniejsze leki – zajmują one miejsce tych wcześniej stosowanych. Ale teraz rozmawiamy o homeopatii.

To, że lekarze popełniają błędy nie oznacza, że homeopatia działa... Jeśli jakieś leczenie jest nieskuteczne (albo stosowane w nieodpowiednich chorobach; np. antybiotyki przy grypie) – to nie znaczy, że homeopatia działa. Uwielbiam takie argumenty "za" homeopatią.

Lekarze ciągle weryfikują swoje metody. Badają każde, nawet największe bzdury - gdyby się okazało, że ktoś odkrył jakieś nieznane fizyce prawo, zostałby na zawsze na kartach historii. Fundacja Jamesa Randiego obiecuje okrągły milion dolarów każdemu homeopacie, który w dowolnie wybrany przez siebie sposób ustali co zawiera przedstawiony mu preparat homeopatyczny. Od 15 lat jakoś żaden nawet nie próbował.

W medycynie ciągle opracowywane są nowe, lepsze i bezpieczniejsze metody, standardy i schematy postępowania.

Lekarz stosujący homeopatię narusza nawet Kodeks Etyki Lekarskiej, który mówi, że pacjenta trzeba leczyć według najnowszej wiedzy.
Art. 6. Kodeksu Etyki Lekarskiej
Lekarz ma swobodę wyboru w zakresie metod postępowania, które uzna za najskuteczniejsze. Powinien jednak ograniczyć czynności medyczne do rzeczywiście potrzebnych choremu zgodnie z aktualnym stanem wiedzy.

Art. 13. Kodeksu Etyki Lekarskiej
1. Obowiązkiem lekarza jest respektowanie prawa pacjenta do świadomego udziału w podejmowaniu decyzji dotyczących jego zdrowia.

Bez rzetelnej informacji nie ma mowy o świadomej decyzji.

Zasada „to samo leczyć tym samym” odnosi się przecież także do szczepień


Niestety nie...

Szczepienie polega na podaniu zneutralizowanych (np. martwych) drobnoustrojów zdrowej osobie. Ich obecność i zawartość w ampułce można zmierzyć. "Nieżywe" drobnoustroje nie są w stanie wywołać choroby; jednak organizm rozpoznaje białka na ich powierzchni i produkuje swoiste przeciwciała. Następnym razem, gdy dojdzie do kontaktu organizmu z danym drobnoustrojem – zareaguje on znacznie szybciej i silniej. Szczepienie nie polega na „leczeniu tego samego tym samym” – szczepionka nie leczy. Podaje się ją osobom zdrowym, zanim w ogóle dojdzie do kontaktu organizmu z danym drobnoustrojem. Dzięki temu do zachorowania nie dochodzi. Nie ma więc czego leczyć.

Homeopatia polega na podaniu pojedynczego atomu (jak ktoś ma szczęście) jakiejś substancji (np. czosnku, soli kuchennej, kofeiny czy arszeniku) aby „leczyć” objawy kataru siennego, czy bezsenności. Ich obecności w preparacie homeopatycznym z reguły nie da się zmierzyć. "Lek" podaje się po konsultacji z homeopatą, po pojawieniu się objawów choroby. Substancje homeopatyczne nie wpływają w żaden sposób na organizm ani na układ immunologiczny.

Te dwie sytuacje to skrajnie różne przykłady – nie wiem jak w ogóle można je do siebie porównywać.

Firmy farmaceutyczne chcą zlikwidowania homeopatii, bo nie mogą sprzedawać swoich leków ani na nich zarobić


A to dlaczego nie mogłyby na nich zarabiać? Popularni producenci homeopatyków to wybitnie dochodowe firmy. Przecież, gdyby te substancje rzeczywiście działały, to duże firmy farmaceutyczne robiłyby wszystko, żeby je sprzedawać.

Inny argument homeopatów krytykuje firmy farmaceutyczne za to, że wydają więcej na promocję leków niż na badania - niektóre nawet siedem (7) razy więcej. To bardzo dobry argument, tyle że firmy produkujące preparaty homeopatyczne średnio wydają siedemnaście (17) razy więcej na promocję niż na badania.



[1] Jedno z najlepszych badań poświęconych homeopatii pochodzi z czasopisma The Lancet z 2005 roku. Dokument  analizuje każde wcześniej opublikowane badanie kliniczne poświęcone efektom działania homeopatii. Wniosek jest taki, że działanie homeopatii nie różni się niczym od efektu placebo – homeopatia nie działa. Wnioski te zostały poparte przez Cochrane Collaboration – niezależną, ogólnoświatową sieć specjalistów, którzy specjalizują się w określaniu skuteczności różnych metod terapeutycznych.


 

12 komentarzy:

  1. Dobry artykuł, natomiast nie rozumiem pojęcia "martwe wirusy" użytego w akapicie odnośnie szczepionek. Jeśli miało to być uproszczenie, to mimo wszystko bym je poprawił. W przypadku, gdy coś takiego jak martwe wirusy faktycznie istnieje w przyrodzie, prosiłbym o krótkie wyjaśnienie, bo bym się czegoś nowego dowiedział.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. "Nauka po prostu jeszcze nie odkryła jak działa homeopatia…"
    Należy pamiętać że ciężar dowodu spoczywa na homeopatach, to oni powinni udowodnić że homeopatia działa, a nie naukowcy - że nie działa.
    Przypomina mi to (jak pisałem kiedyś już na Mitach) sytuację z adwokatem tzw. rodzin smoleńskich: "Strona rosyjska wciąż nie udowodniła że mgła była naturalna".

    OdpowiedzUsuń
  3. Warto również zwrócić uwagę na zjawisko leków niby-homeopatycznych, a zawierających składnik aktywny (Stodal, Tonsipret...)

    OdpowiedzUsuń
  4. W odpowiedzi na pierwsze pytanie śmiało można napisać, że zasady homeopatii nie są ani prawami natury, ani nawet przybliżeniami tego, jak funkcjonuje rzeczywistość. To są tezy z zakresu magii sympatycznej. Wszystko, co wiemy na temat tego, jak działa świat, nie potwierdza, a nawet przeczy prawu przeciwieństw i prawu rozcieńczania. Nic dziwnego zresztą, skoro Hahneman wyssał te zasady z palca. W warstwie teoretycznej homeopatia to magia, w warstwie praktycznej - zrytualizowane placebo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest jeszcze dość ważny problem. Wielu lekarzy, którzy przed nazwiskiem mają stopnie naukowe od lek. med. do prof. med., zalecają środki homeopatyczne swoim pacjentom. Bardzo często są to pediatrzy lub inne specjalizacje z dopiskiem dziecięcy. Ostatnio Dr Laryngolog z jednej z dużych, prywatnych przychodni w warszawie, zalecił 17-sto miesięcznemu dziecku z wysiękowym zapaleniem ucha, kurację farmakologiczną w postaci leków homeopatycznych, i w razie czego, przeciwbólowe czopki homeopatyczne. Jednym zdaniem, albo dziecko samo zwalczy infekcję, albo wróci tu za tydzień, po kolejną konsultację. Nic tylko zgłosić to do prokuratury. W jaki więc sposób, uświadomić tą, całą masę ludzi (obojętnie jak myślących, i czy myślących), jeżeli sami lekarze "leczą" homeopatią. Więc chyba najpierw powinniście Panowie, rozpocząć, akcję wśród Was Samych i wyplenić jakoś Szamanów z tytułami medycznymi. Życzę Panom jak najlepiej, i całym sercem jestem ZA !!! akcją 10:23. Chociaż wydaję mi się "że wtaczacie kamień na wysoką górę, a on i tak będzie spadał". Ważne że ktoś zaczął, zobaczymy dalej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Do: Slavik.

    Problem o którym Pan wspomina jest szalenie istotny. Kampania 10:23 jest kampanią informacyjną skierowaną do wszystkich Polaków. Nie jest moim celem "wytaczanie dział" przeciwko komukolwiek, nie walczę z jakąkolwiek formą terapii, nie zachęcam ani nie zniechęcam nikogo do jakiejkolwiek formy leczenia.

    Jestem zdania, że każdy człowiek ma prawo do swobodnego decydowania o swoim zdrowiu. Aby podjąć świadomą decyzję musi mieć stosowną wiedzę.

    Przygotowując akcję 10:23 zaskoczyło mnie przede wszystkim to, że bardzo wiele ludzi po prostu nie ma pojęcia czym w istocie rzeczy jest homeopatia! Nawet wielu lekarzy nie słyszało o tych wszystkich rozcieńczeniach, pamięci wody, itp. Niektórzy lekarze (!) byli przekonani, że preparaty homeopatyczne to po prostu naturalne, ziołowe leki... w końcu kupuje się je w aptece.

    Liczę, że Kampania 10:23 przybliży Polakom czym jest homeopatia i pozwoli w racjonalny sposób wybrać najlepsze dla siebie leczenie.

    Polacy to naród, w którym "medykalizacja" procesu powrotu do zdrowia jest gigantyczna. Polacy mało wiedzą o funkcjonowaniu organizmu i często myślą, że rozwiązaniem wszelkich bolączek jest "pigułka". Bierzemy tabletki na wszystko - już nawet nie po to, żeby wyzdrowieć, ale także żeby "nie zachorować" - z jakim skutkiem, to wiadomo. Bierzemy pigułki na poprawę pamięci, na "oczyszczenie organizmu", albo nawet na odchudzanie (gdzie akurat zjadanie czegokolwiek - należy ograniczyć do minimum).

    Medykalizacja procesu leczenia zachodzi tak daleko, że wielu pacjentów nie chcę wręcz opuścić gabinetu lekarskiego, jeśli nie dostanie jakiejś tabletki.

    Zamiast zacząć się ruszać, zdrowiej odżywiać i częściej spotykać z przyjaciółmi - wolimy wierzyć, że istnieje "droga na skróty". Nasze lenistwo albo niewiedza sprawia, że wielu z nas łatwo jest oszukać. Dając ludziom wiedzę, wyeliminujemy przynajmniej ten drugi powód.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy tak zatwardziały opór np homeopatii wynika u pana z ignorancji ?lęku ?czy braku wiedzy ?a może po prostu płacą panu za takie stanowisko BARDZO PROSZE O ODPOWIEDZ !ps jezeli jest pan tak pewny swego przekonania (wiary) i wiedzy to dlaczego nie przeprowadzi pan prawdziwego eksperymentu na sobie publicznie np z lekiem homeopatycznym pulsatilla C-1000 albo innym i zrobił porządek z tym angażując media?? ?

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak dla Pana ciekawości. W czasie ostatniego tygodnia zjadłem kilka opakowań Pulsatilli (w dawkach typowych jak 200c czy 1000c) - w tym kilka przed kamerami. Proszę mi wierzyć - nic się nie dzieje. Może Pani nimi słodzić herbatę (chociaż to dość ekstrawagancki snobizm; ten cukier jest drogi). Za demonstracje tego oszustwa płacę z własnej kieszeni. Robię to właśnie po to, aby pokazać ignorancję ludzi i prawa w zakresie homeopatii. Zjadłem ponad 100 opakowań homeopatów w ubiegłym tygodniu. Żaden nie wywarł jakiegokolwiek działania.

    I jeszcze dla Pana wiedzy: Pulsatilla - to łacińska nazwa sasanki, takiego ładnego kwiatuszka.
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Sasanka

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam nawiedzonego pediatrę,który kazał dawać moim dzieciom leki homeopatyczne. Początkowo kupowałam,ale one nigdy nie pomagały.Anginę też chciała tak wyleczyć! Doszło do poważnych powikłań ze strony nerek. Nigdy więcej nie chciałam leków homeopatycznych. Lekarz z pewnością miał kasę za przepisywanie tych leków. Jest to placebo. Ale dlaczego ode mnie, samotnej matki,gdzie ledwo wiązałam koniec z końcem,wyciągano pieniądze? Zrozumiałam to mając 25 lat. Obecnie mam 56 lat. Z poważaniem Halina

    OdpowiedzUsuń
  10. Panie Piotrze
    Ciężar dowodu spoczywa na zwolennikach homeopatii - to oni powinni udowodnić że działa.
    Stosuje pan proste tricki retoryczne (np. sugerowanie że autor jest opłacany, że naukowa wiedza to "wiara" etc, że brak akceptacji "faktów" homeopatii spowodowany jest lękiem etc). Jest to tworzenie fałszywej alternatywy - albo autor jest sprzedawczykiem podłej big-pharmy albo akceptuje homeopatię. A może istnieje trzecie wyjście - homeopatia to po prostu bzdura?
    H.

    OdpowiedzUsuń
  11. Myślę, że najbardziej pogrąża homeopatię jej pochodzenie, którym homeopaci się specjalnie nie chwalą - Hahnemann był okultystą, wierzył w "siły życiowe", "negatywne oddziaływania" i inne czary mary i na tym oparł swoja koncepcję wielokrotnych rozcieńczeń - na magii, a na dodatek uważał, że choroby są powodowane przez "miazmy". Za źródło miazm uważał świerzb i syfilis.
    Dziś umiemy leczyć obie choroby bez trudu, nie mówiąc już o tym, że lepiej im zapobiegamy, więc chorych być nie powinno w ogóle, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  12. AutoMod: Komentarz usunięty - wulgaryzmy, fałszywy adres e-mail.

    OdpowiedzUsuń