sobota, 4 kwietnia 2009

"Leczenie" grypy i przeziębienia

Za każdym razem jak jestem w aptece, ludzie wykupują w ogromnych ilościach "leki" na grypę, kaszel, ból gardła. Żaden z nich nie sprawia wrażenia chorego. Część z ludzi w kolejce wręcz prosi farmaceutów o witaminy, wapno, rutynę, itp. W opublikowanych w Polsce badaniach (Pentor) okazało się, że prawie wszyscy Polacy kupują tego typu środki. Co więcej - często są one zalecane przez lekarzy.

Czemu o tym piszę? Ponieważ nigdy nie udowodniono jakiegokolwiek wpływu takich preparatów na czas trwania przeziębienia, częstość ich występowania ani na poprawę stanu ogólnego osób, które je stosują. A już na pewno nie zabezpieczają przed ponowną infekcją (wbrew temu co słychać często w reklamach).

Dlaczego nie działają? Ponieważ grypę i tzw. przeziębienia wywołują wirusy. A opisane powyżej leki nie mają żadnego działania na wirusy.

Niektóre leki przeciwbólowe i krople do nosa - tymczasowo (objawowo) poprawiają samopoczucie, ale nie mają jakiegokolwiek wpływu na proces powrotu do zdrowia.

Problem polega na tym, że stosowane samodzielne leki szkodzą. W USA ponad 5% wszystkich zatruć u dzieci to wynik "leczenia przeziębienia". Większość leków szkodzi także dorosłym! Leki niesterydowe o działaniu przeciwzapalnym (takie jak np. ibuprofen) znoszą objawy, ale mają wiele skutków ubocznych (co w skali populacji ma znaczenie). Krople do nosa używane dłużej niż przez kilka dni - prowadzą to większych szkód niż samo przeziębienie (skutki przedawkowania są znacznie trudniejsze do leczenia).

Wiele osób nieprzekonanych do leków objawowych udaje się do lekarzy pa antybiotyki - to drugie ogromne pole nadużyć. Antybiotyki NIE MAJĄ żadnego wpływu na wirusy wywołujące przeziębienia i grypę. Antybiotyki otrzymuje niepotrzebnie co najmniej 50% osób nimi leczonych. Warto pamiętać, że ponad 90% infekcji dróg oddechowych (w tym nosa, zatok i ucha) jest wywoływanych przez wirusy (rhinowirusy, wirus grypy, paragrypy, RS, adenowirusy). Według WHO - ponad 70% wszystkich dolegliwości leczonych antybiotykami to choroby wirusowe.

Mitem jest także "obawa przed nadkażeniem bakteryjnym". Owszem, około 1% przeziębień ulega nadkażeniu bakteryjnemu. Ale skutków ubocznych nieuzasadnionego stosowania antybiotyków jest znacznie więcej.

W Polsce dostępnych jest kilkaset preparatów "na przeziębienie". Stosowane są z reguły na własną rękę przez pacjentów. Do tego w sposób nieprawidłowy. Spośród kilkudziesięciu preparatów zawierających paracetamol (lek przeciwgorączkowy i przeciwbólowy) zalecaną dawkę 1g ma tylko jeden z nich. Oznacza to, że większość osób przyjmujących te leki na własną rękę stosuje subkliniczne (nie wywierające optymalnego działania) dawki.

Szczepienia przeciwko grypie są obecnie jedyną metodą zapobiegającą tej chorobie (nie mylić z przeziębieniami). Do tego jest znacznie bezpieczniejsze i tańsze niż stosowanie leków. Grypa jest znacznie gorszą chorobą niż pozostałe choroby wirusowe. Charakteryzuje się wysoką gorączką, bólami mięśni i stawów. Może prowadzić do zapalenia stawów, mięśnia serca, rdzenia kręgowego i mózgu. Jeśli ulega nadkażeniu bakteryjnemu (wskutek zniszczenia przez wirusa błon śluzowych) wymaga podania antybiotyku.

Najrozsądniejszym postępowaniem w przypadku infekcji wirusowych jest po prostu położenie się do łóżka na 3-4 dni, picie dużej ilości płynów i stosowanie leków objawowych (paracetamol) oraz ewentualnie leków "odtykających" (np. fenylefryna, pseudoefedryna). Jeśli po tym czasie sytuacja zamiast się poprawiać ulega pogorszeniu - należy udać się do lekarza. W przeciwnym przypadku można sobie bardziej zaszkodzić niż pomóc.

W niektórych krajach przyjmuje się za powszechną praktykę, że jeśli pacjent chce się umówić do lekarza rodzinnego z powodu nagłej infekcji, wyznacza mu się termin za 3-4 dni od zgłoszenia (jeśli nie towarzyszą temu inne poważniejsze dolegliwości). W Polsce pacjenci przyzwyczajeni są do modelu leczenia z poprzedniej epoki - wizyta i leczenie muszą się zacząć od razu, a jeśli nie poprawi się na następny dzień - udają się do innego lekarza. Brak ograniczeń w dostępie do specjalistów (prywatnie można dostać się do każdego specjalisty "od ręki") powoduje, że wiele osób leczonych jest na wyrost i bez potrzeby... często z większą szkodą dla zdrowia.

Istnieje wiele "domowych" metod leczenia chorób wirusowych: soki malinowe, rosół, ciepłe okłady, a nawet alkohol. Poza tym ostatnim - metody domowe są tak samo "skuteczne" jak większość "leków" na przeziębienie, a przy tym dają znacznie mniej powikłań.

Ciekawostka:
Popularny w przeziębieniach, stosowany od lat na całym świecie wyciąg z jeżówki (Echinacea purpurea), doczekał się w swoim czasie dużych badań w USA. Profesor B. Barret z University of Wisconsin (Madison) przebadał dużą grupę ludzi z przeziębieniem. Badanych podzielił na 2 części - pierwszej połowie badanych podawał wyciąg z jeżówki, drugiej połowie placebo. Okazało się, że grupa osób "leczonych" preparatem z jeżówki dochodziła do zdrowia... średnio o jeden dzień dłużej niż osoby otrzymujące placebo.

Badania prowadzone przez ponad 30 lat na Uniwersytecie w Charlottesville w Wirginii w USA przez zespół profesora J. Gwaltneya potwierdzają co prawda, że faktycznie skuteczne leczenie przeziębienia polega na zastosowaniu leków przeciwzapalnych w połączeniu z lekami modulującymi pracę układu odpornościowego i hamującymi produkcję białek (w tym wirusowych) w komórkach. Taka kombinacja ibuprofenu z interferonem rzeczywiście istotnie skraca czas trwania przeziębienia i grypy, jednak posiada dwie istotne wady: 1) koszt terapii wynosi około 1000 złotych; 2) dość znaczna liczba możliwych powikłań.

Poza opisanym wyżej badaniem nie udało się nigdy udowodnić jakiegokolwiek działania innych leków na przebieg przeziębienia i grypy.

4 komentarze:

  1. "W niektórych krajach przyjmuje się za powszechną praktykę, że jeśli pacjent chce się umówić do lekarza rodzinnego z powodu nagłej infekcji, wyznacza mu się termin za 3-4 dni od zgłoszenia (jeśli nie towarzyszą temu inne poważniejsze dolegliwości). W Polsce pacjenci przyzwyczajeni są do modelu leczenia z poprzedniej epoki – wizyta i leczenie muszą się zacząć od razu,"
    IMHO to kwestia przepisów z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych. Nawet jeśli pacjent chciałby się po prostu położyć do łóżka na 3 - 4 dni (a lekarz nie zaleci mu nic innego), musi NAJPIERW iść na wizytę i dostać zwolnienie.
    BTW - czy lekarz może zalecić cokolwiek poza lekami objawowymi (syropem na bolące gardło, paracetamolem itp) ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Słuszny komentarz. Niestety w Polsce nie ma obowiązujących standardów postępowania. Lekarz w opisanym przypadku nie powinien zalecać żadnego leczenia lub ew. dostępne leki objawowe (dostępne bez recepty). Niestety lekarz może wypisać dowolny lek, często ulegając presji pacjenta, własnym przyzwyczajeniom, lenistwu, wygodzie lub firmie farmaceutycznej. Absurdalny jest też system "zwolnień lekarskich": w wielu krajach funkcjonują różne odpowiedniki "call-in sick day" (gdzie pacjent ma kilka dni w roku do dyspozycji, kiedy może nie przyjść do pracy z powodu złego samopoczucia). W Polsce podobną rolę miał pełnić Urlop na Żądanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Doktorze, są badania (in vitro), które wskazuja na przeciwwirusowe działanie czosnku. Oczywiście od badań in vitro do modelu ludzkiego daleka droga. Czy na podstawie dzisiejszego stanu wiedzy lekarz może zalecić czosnek jako lekarstwo skracaje i łagodzące przebieg przeziębienia? Ostatnio podesłano mi następujące badania:

    (link zewnętrzny)

    Czy mógłby się Doktor wypowiedziec na temat ich rzetelności? Czy lekarz na podstawie takich badań może podejmować działania terapeutyczne?
    Z góry dziękuję za odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
  4. To "badanie" to promocja suplementu diety.

    Popełniono w nim większość błędów metodologicznych opisanych przeze mnie wcześniej (m.in. tutaj). Badanie jest subiektywne, badacz jest zainteresowany pozytywnym jego wynikiem, grupa jest mała i starannie dobrana, a pacjenci nie zostali podzieleni na grupy pod względem rodzaju pracy, stanu zdrowia, wykształcenie, miejsca zamieszkania, diety, innych chorób oraz - najważniejsze - przyczyny ich przeziębień! Każda z tych rzeczy ma wpływ na subiektywne postrzeganie choroby (a ankiety subiektywnie wypełniali sami badani). Ponadto nie sprawdzano jaki czynnik był przyczyna przeziębień - a przecież rożne wirusy mogą powodować nieco inny przebieg choroby.

    To doniesienie nie jest dowodem naukowym. Obecnie brak dowodów na skuteczność czosnku w skracaniu czasu trwania przeziębienia. Na razie jedyny obserwowany efekt (prawdopodobne działanie, ciągle nie dowód jeszcze) to obniżenie poziomu cholesterolu oraz wpływ na układ krzepnięcia krwi (ważne przez zabiegami operacyjnymi!).

    Poza tym - opisane działania dotyczą prawdziwego czosnku, który jest tańszy i zdrowszy niż jego suplementy. Obecnie brak dowodów na jakakolwiek skuteczność suplementów.

    Co do właściwości - to z tego co słyszałem, to wykazuje in vitro właściwości przeciwbakteryjne, a nie przeciwwirusowe. Ponadto czosnek zawiera flawonoidy, flawony i witaminy z grupy B, związki śluzowe i sole mineralne, a wśród nich związki selenu, wapnia, fosforu, żelaza i magnezu oraz niewielkie ilości uranu.

    W przypadku pacjentów domagających się "leku" na przeziębienie - zalecenie spożycia świeżego czosnku jest dobrą alternatywą - uzupełnia częste niedobory składników mineralnych i witamin z grupy B. Ze względu na działanie żółciopędne oraz wpływ na gospodarkę lipidową skuteczniejszy jest jednak bardziej u pacjentów z wysokim poziomem "złego" cholesterolu. Zalecana dzienna dawka wynosi 1 duży ząbek czosnku. Nie wykazano jednoznacznie skuteczności suplementów czosnku w badaniach z dawkami 300, 500, 1000, 2000 i 5000 mg olejowego wyciągu czosnku na dobę.

    A poza tym czosnek świetnie (przynajmniej dla niektórych) smakuje! Jest dobrym rozwiązaniem dla osób, które muszą mieć poczucie, że się leczą, a nie chcą od razu sięgać po preparaty farmakologiczne. Zwłaszcza przy przeziębieniach! Nieprzyjemny zapach czosnku utrudnia bowiem kontakty międzyludzkie i przenoszenie infekcji na inne osoby ;)

    OdpowiedzUsuń